Ocena kierowcy - Opel Calibra

Znalazłoby się trochę uwag... ale gdy porównam do innych coupe lub do w ogóle innych samochodów z podobnych roczników, to... przepraszam, ale nie ma rywali. Chyba, że trafimy na konesera... Wtedy znajdzie sie bardziej zadbany maluch z lat 70-tych, niż przeciętna toyota corolla z 2004/5/6 roku. Użytkownicy toyot - nie gniewajcie sie - to tylko przykład... To może być tak naprawde dowolny samochód z tych roczników :-)

Jak na samochody do przemieszczania się z punktu A, do punktu B, to kiepska ta widoczność, ale jak na coupe, to.... DOSKONALE!

Wszystko pod ręką. Bez niespodzianek. Przyznam się Wam, że siedziałem w wielu samochodach... I większość z nich była o wiele lepiej wyposażona i rocznikowo o wiele, wiele młodsza. Ale zaden... powtarzam ŻADEN nie miał tak ergonomicznych i wygodnych foteli (kierowcy i pasażera) i tak umieszczonych, ze kierowca mógł niejako "spoić" się z samochodem. Mam za sobą kilka dłuższych tras i nawet po wielogodzinnej jeździe czułem się jak po 10-minutowej przejażdżce (nie licząc zmęczenia oczu). Wiecie co... jak znajdę młodsze auto o podobnie ergonomicznych/wygodnych fotelach i o podobnie niskim względem kokpitu ich umiejscowieniu... i przy uwzględnieniu pozostałych zalet... to może zastanowię się nad zmianą samochodu :-) Ale póki co... wydam ostatni grosz na ew. naprawy i dalej będę jeździł Calibrą!

Długo się nagrzewa zimą... nie raz się zdarza, że dojadę do celu zanim wnętrze porządnie się nagrzeje. Ale jeżdżę w mieście i moja codzienna trasa to 2x7 kilometrów (dojazd i powrót). Zazwyczaj gdy przejadę cztery kilometry, to pozostałe trzy jadę w komfortowej temteraturze. No i lato... dobrze, ze u nas nie ma takich upałów, bo bez klimy przez te kilka dni w roku nie jest lekko.

Moim zdaniem jest doskonale! A na tylnym siedzeniu można spokojnie i w miarę komfortowo bzyknąć nawet bardziej wymagającą panienkę (poproszę o przykład coupe w którym da się to w ogóle zrobić... nie mówiąc o takich, w których da się to zrobić komfortowo). Znajdźcie mi proszę coupe o większej przestrzeni :-)

Dałem notę - doskonale... Ale jak wiem jedni podczas jazdy samochodem wolą słyszeć bicie swojego serca i bzyczenie muchy, komara lub innych owadów, a inni wolą mruczenie swojego silnika na biegu jałowym i ryczenie lwa, gdy ich auto ostro przyspiesza. Do tych pierwszych - kupcie sobie cisnieniomierz - na nim nie tylko dokładniej sprawdzicie zarówno swoje tętno jak i cisnienie, a w dodatku urządzenie okaże się nieporównywalnie tańsze w utrzymaniu ;-) Do tych drugich - jest DOSKONALE - fantastycznie słychać to basowe brzmienie z układu tłumików REMUSA... i to zarówno na wolnych obrotach, jak i podczas przyspieszania... Mniammm... Jak ktoś chce zagłuszać tak piękną muzykę spod pokrywy silnika, to słucha sobie radyjka. Też je mam, ale właczam je tylko wtedy, gdy na pokładzie mam zwolenników bzyczenia muchy lub innych dźwięków mniej związanych z motoryzacją. A jak chcę posłuchać muzy, to wracam do domu, włączam odtwarzacz, suba, wzmacniacz napedzający pięć kolumn i słucham koncertu na dvd-audio. I pod tym względem nie skusi mnie żaden Jaguar z najlepszym na świecie audio... No może jak się zatrzyma na jakimś cichym parkingu i wyłączy silnik... może wtedy (pod względem muzycznym) poczuję się przez moment jak w domu ;-)

Uważam, że jest w normie. Ale... Podobno innym dwulitrowe jednostki palą mniej... ;-)

Stara, ślepa klacz przed Wielką Pardubicką mawiała "nie widzę przeszkód"... tak ja mówię... nie widzę powodów, dla których miałbym powiedzieć inaczej niż DOSKONALE! A tak subiektywnie - tak... to jest doskonałe auto. Nie tylko ze względu na spalanie, które przy tej masie i pojemności silnika jest bardzo umiarkowane... Nie tylko ze względu na ergonomię i najlepsze fotele jakie znam... To jest auto doskonałe ze względu na trwałość podzespołów (doskonałe końcówki kierownicy... doskonałe amortyzatory... doskonałe inne części), ze względu na trwałość silnika (po 15 latach nie bierze oleju) i jakość blach! Schowajcie się użytkownicy VOLVO S40 z 1999 roku i młodszych... z korozją na pokrywie silnika (to nie przypadek - znam takich osobiście). Moja Calibra miała jedno ognisko korozji (prawy tylni błotnik) i do tej pory tak pozostało! Zadnych nowych ognisk korozji! Gratuluję każdemu użytkownikowi tego samochodu wyboru i radzę nie zmieniać go na jakieś Seicento i tym podobne konstrukcje przenaczone do przemieszania się z punktu A do punktu B (to teraz niestety podobny segment cenowy). Hmm... a jak ktoś chce tanio dojechać z A do B to niech kupi sobie skuter, albo najlepiej rower (sam uwielbiam jazdę rowerem... ale tu już "nieco" insza inszość).

Czasem coś trzeba zrobić... ale to są naprawdę drobiazgi, wiec jest ok.

Przez te trzy lata Calineczka ani razu mnie nie zawiodła... ani razu nie wzywałem pomocy drogowej, etecera.