Ocena kierowcy - Skoda Felicia II Hatchback

Moment sprzedaży to szczera opinia. Kupiłem jeden z najdroższych z małym przebiegiem. Ma swoje wady, naprawy tanie, nie ma tańszego auta w europie tak myślę, ale trzeba czasem zajrzeć pod tą maskę czy są płyny. Małe z zewnątrz trochę ciasne w środku. Świetnie się parkuje i wyprzedza - widoczność i zawsze się gdzieś wciskam. Brak wspomagania nie robi mi tutaj różnicy, jestem chłop a nie pipa. Brakowało mi niestety klimatyzacji, i... tyle. Jeździłem tym wszędzie dalej i bliżej, jeździłem mercedesami i vw ami, ale te najlepiej zapamiętam, bo żadnych podkreślam żadnych problemów, ludziom te auta się psują wydają majątki, a moje śmiga. Kupił bym ponownie.

Silnik bezawaryjny, leję najtańszy syntetyk, trzeba robić jakieś regulacje, kosztuje to grosze, jeździ na LPG idealnie. Auto jest lekkie, żwawo przyspiesza. Chętnie kupił bym bym ponownie coś nowszego z tym silnikiem. Wszystko pod ręką pod maską dużo miejsca.

Wada fabryczna mechanizmu lewarka sprawia że żyje on własnym życiem. Ma luzy, wybierak coś tam się "poci", ten typ tak ma. Biegi wchodzą bez zarzutu, brak awarii.

U mnie wyglądało to tak, że wybił się jeden element od nowości - po 50 tys km, ale trafiłem na wymieniacza a nie mechanika i wymienił sporo, ale nie to co akurat stukało. Czuć wszystko na kierownicy, jak w samochodzie sportowym. Nie oszukujmy się, nie ma szału, nie zauważam wad.

Duży minus za korozję. Kamyk odbije i jest kropeczka, ale auto miało być tanie i jest, co ja wymagam. Widziałem gorsze samochody "premium" i nie wiem kto takie kupuje, ale mówią że liczy się znaczek. Porównam do aut japońskich. Co roku zajrzeć oczyścić pomalować będzie służyć latami. Ale trzeba zajrzeć :)

Szczerze chciałbym żeby każdy samochód miał tak doskonałą widoczność w każdym kierunku. Z pewnością ograniczyło by to wypadki stłuczki i potrącenia. Ciężko się przesiąść do nowszego auta tego mi najbardziej brakuje i podpisuję się całym sobą.

Wszystko duże, łatwe w obsłudze, proste, trochę dziadkowe. Fotele tylne wyjmuje się w 5 sekund jedną ręką. Robi to robotę, nowsze auta mają już na śruby, ale nie takie zwykłe tylko specjalne, że byle zestawem nie odkręcisz. Znacznie podwyższa to możliwości przewozowe. Brakowało regulacji fotela i kolumny kierownicy.

Zimą gorąco i latem też gorąco. Latem ciepło idzie z silnika i nawet przy 20 st. trzeba opuszczać szyby. Szyby nie parują, da się żyć z tym samochodem, ale dziś też jest wybór. Gdybym nie miał pieniędzy kupił bym ponownie.

Było mi ciasno 190cm. Z tyłu za mną też nie było miejsca, chyba że uciąć nogi. Jako kierowca miałem więcej miejsca np. w golfie 3. Matiz czy Seicento w moim odczuciu miały jeszcze mniej miejsca.

Głośno, wyciszenia brak, psuje to komfort podróżowania gdzieś dalej. Do miasta to tam jeden... A gdzieś dalej raz w roku można coś wypożyczyć. Lata 90 pod tym względem.

Nie wiem czy są tańsze samochody. Znam od nowości, nie ma drogich napraw, pod tym względem takie auta mimo swoich drobnych wad i niedociągnięć gdzieś tam powinny istnieć. Tylko delikatnie unowocześnić. To naprawdę były drobne przez cały okres użytkowania. Świat jest piękniejszy, gdy mamy w nosie co ludzie pomyślą.

Jeden z najtańszych samochodów w swoich latach i jednocześnie trwały. Wtedy były polonezy ale te wyginęły. Ciężko mi porównać, ogólnie tanio i tak sobie.

Drobiazgi, wsiadać jeździć i nie zwracać uwagi. Czasem zamek nie domknie, czasem coś stuknie.

Najpoważniejsza naprawa przez 20 lat to wymiana uszczelki przedniej szyby bo sparciała i był przeciek. Koszt niewielki. Samochód przez 70tys km od nowości tylko raz był u mechanika. Zapomniałem jak ma na imię. Drobne rzeczy robię sam, nie znam się na tym, ale ktoś mi zawsze pomoże. Będę tęsknić, bo takich już na pewno nie wyprodukują żeby były łatwe i proste w naprawie.