Ocena kierowcy - Volvo 340 Sedan

Gdyby nie ten silnik byłaby piątka.

Ten silnik to jedna z najsłabszych stron tego auta. Jest za słaby by móc coś zdziałać z tym nadwoziem o konstrukcji czołgu ;). Aczkolwiek na trasie i w mieście da się spokojnie pojeździć bez wciskania pedału w podłogę. Na wolnych obrotach po chwili stania zaczyna się telepać na poduszkach.

Całkiem dobrze zestopniowana. Czwórka i piątka mogły by być troszeczkę dłuższe.

Jak ktoś lubi efekt kołysającej łodzi przy ruszaniu i hamowaniu to OK. Skrzynia z tyłu dodatkowo go dociąża więc da się dosyć dobrze jeździć zimą (jednakże krawężnik w bagażniku wskazany ;) ). Minus to sztywny wał napędowy (na szczęście jeżdżę spokojnie i odpukać nic mu się nie dzieje, ale porównując masywną budowę samego wału z wieloklinem to projektanta chyba pogięło).

Jak w szklarni.

Wszystko co potrzebne jest pod ręką.

Po 3 minutach jazdy robi się z niego piecyk. Nawiewy bardzo dobrze rozmieszczone. Dmuchawa potrafi zrobić w wnętrzu małe tornado.

Jeden minusik to miejsce środkowe z tyłu (kanał, w którym idzie wał).

Mata bitumiczna, pianka, warstwa gumy, gruba wykładzina. Ściana grodziowa - mata + materiał wyciszający. Do 100km/h bardzo dobrze. Powyżej tej przędkości powietrze opływające samochód staje się nieznośne.

Spalanie w normie jak na konstrukcję silnika z lat pięćdziesiątych (czy sześćdziesiątych). Na autostradzie Bratysława - Praga 5.4l. W mieście do 10l, średnio w trasie 7~8l. Części są względnie tanie, bo to właściwie Renault. Przeglądy i naprawy wykonuję sobie sam ;) (w granicach możliwości).

Dałem za niego 5000 bez gazu. Ktoś powie dużo za dużo, bo już za 1500 można dostać coś z gazem. Ale po pierwsze autko było użytkowane przez 10 lat w Szwajcarii przez dziadzia, a potem u naszych południowych sąsiadów przez pedanta, który o nie strasznie dbał. Aż żal nim jeździć po polskich "asfaltach" :( .

Poza wymianą żarówek, jednego bezpiecznika, oleju, filtrów, klocków, tarcz, szczęk, przetoczenia bębnów i świec oraz środkowej części wydechu (rura) oraz tłumika końcowego i jednego wieszaka nic się nie psuło. Co mnie czeka: wymiana elementów gumowych zawieszenia, łożysko na półosi oraz uszczelnienie mostu. Do szału doprowadza mnie uruchamianie tego sinika. Jakby chciał zdechnąć, ale pali dosyć dobrze, tyle tylko, że trzeba się go nauczyć zapalać i gasić, tj. zimny silnik i jest zimno - włączyć ssanie. Zimny silnik i jest ciepło - bez ssania. Ciepły silnik - czasem lekki gaz, czasem pali normalnie - szału można dostać. I przenigdy nie gasić silnika na ssaniu, bo nie będzie chciał zapalić :( Auto to właściwie 100% oryginał.

Odpukać nic się nie dzieje.