Kiedy wrócą zielone strzałki?
Od 27 kwietnia br. ze skrzyżowań przestały znikać „zielone strzałki” pomagające rozładowywać ruch. Kiedy jednak zostaną przywrócone w miejscach gdzie już były i zostały zdemontowane lub zaklejone na skutek błędnej interpretacji przepisów przez krajowych urzędników?
W 2003 roku ówczesna ekipa rządząca postanowiła zlikwidować „zielone strzałki" na polskich skrzyżowaniach. Powoływano się wówczas na konieczność dopasowywania polskiego prawa do unijnego na skutek porozumienia z Unią Europejską i mówiono o wzroście bezpieczeństwa. Z drugim argumentem trudno byłoby się nie zgodzić. Zdecydowana większość kierowców – 80-90% – łamie przepisy przy strzałkach, ponieważ w takim miejscu należy najpierw zatrzymać się jak przed znakiem STOP i ruszać dopiero po przepuszczeniu pieszych, cyklistów i innych pojazdów, które mają zielone światło lub na nim wjechały na skrzyżowanie. Tymczasem wielu kierowców traktuje „zieloną strzałkę" prawie jak zielone światło i nierzadko wymusza pierwszeństwo na pieszych i cyklistach, a do tego ucieka z miejsca wykroczenia. Nie spotkałem się z polskimi statystykami wypadków z pieszymi przed i po zdjęciu „zielonej strzałki" w konkretnych miejscach (w odróżnieniu od lokalizacji montowania masztów fotoradarowych, gdzie poprawiło się bezpieczeństwo), więc albo takich analiz nie zrobiono albo likwidacja strzałek znacząco nie zmieniła liczby ofiar, na co wskazywało jedno z badań przeprowadzonych w Niemczech.
W kwestii dopasowywania polskich przepisów do unijnych wprowadzono w 2003 roku opinię publiczną, czyli podatników w błąd, co zauważyło wówczas zaledwie kilku dziennikarzy, ale niestety większość prasy powielała rządową propagandę. Porozumienie z UE wcale nas nie obligowało do likwidowania strzałek, a decyzja wynikała z niewłaściwej interpretacji przepisów przez polskich urzędników, co zresztą wyszło wkrótce na jaw, ale dopiero po pięciu latach (!) doczekało się korekty. W takiej sytuacji nasuwa się podejrzenie, że chodziło o to, aby jakieś podmioty gospodarcze odniosły korzyści majątkowe z tytułu dużej liczby zleceń przeróbek sygnalizacji świetlnej, do których bez urzędniczej pomyłki by nie doszło. Przypomina się także niezwykle dokładne określenie jednego z parametrów odblaskowych tablic rejestracyjnych, które zapewniał i być może nadal zapewnia wyłącznie produkt jednej firmy, albo pomysły na konieczność wymiany tablic w związku z przystąpieniem do UE. „Czarne" blachy są wciąż ważne – wyjaśniła wówczas Bruksela, a przystąpienie do UE nie wymaga zmiany tego stanu rzeczy.
28 marca br. zostało podpisane rozporządzenie, które umożliwia m.in. dalsze stosowanie na skrzyżowaniach sygnału dopuszczającego skręcanie w kierunku wskazanym strzałką. Chodzi o sygnalizatory S-2, czyli tzw. „zielone strzałki" pozwalające na warunkowy skręt w prawo lub lewo (takie też są o czym wiele osób nie wie). Nowe rozporządzenie zmieniło wcześniejsze przepisy Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Ponadto uproszczono przepisy umożliwiające stosowanie sygnału kierunkowego S-3 oraz uwypuklono wymóg zapewnienia bezpieczeństwa pieszym i pojazdom, dla których wyświetlany jest w tym czasie sygnał zielony.
Ministerstwu Infrastruktury wypada pogratulować decyzji naprawiającej wcześniejszą pomyłkę, nawet jeśli na nowe rozporządzenie trzeba było kilka lat czekać. W wielu miejscach strzałki jedynie zasłaniano albo zaklejano – oszczędzając pieniądze podatników, ale w wielu innych przerobiono lub wymieniano sygnalizatory. Oby jak najszybciej przywrócono strzałki do skrętu w prawo i lewo, a kierowcy zachowywali w tym miejscu należytą ostrożność – w przeciwnym razie dochodzić będzie do wypadków, a strzałki znikną ze skrzyżowań na zawsze i nieodwołalnie. Bezpieczeństwo, zwłaszcza tzw. słabszych uczestników ruchu, zwłaszcza pieszych, a w drugiej kolejności cyklistów, zawsze pozostanie ważniejsze niż czas marnowany na stanie w korkach.