Klimatyzacja: zasada 5 minut poprawi komfort i przedłuży okresy między przeglądami

Zasada 5 minut nie została opisana ani określona przez producentów aut czy klimatyzacji. Nazwa jest - powiedzmy - umowna. A tak naprawdę, wymyślona przez redakcję Autokult.pl.

Polega ona na tym, że podczas jazdy z klimatyzacją, ok. 5 minut przed zakończeniem podróży warto ją wyłączyć, ale pozostawiając nadmuch w układzie wentylacji i delikatnie nawet zwiększając temperaturę. Co to daje?

Otóż skropliny z parownika, czyli urządzenia bezpośrednio przy wentylatorze, z którego bierze się przyjemny chłodek w kabinie, zostaną w ten sposób osuszone, a przez 5 minut w miarę wyrówna się temperatura pomiędzy powietrzem w kabinie a parownikiem. Dzięki temu po zakończeniu jazdy parownik nie będzie tak wilgotny jak wtedy, kiedy równocześnie wyłączycie silnik auta i klimatyzację, a część skroplin z osuszacza trafi po części do wnętrza auta. Wilgoć to doskonałe środowisko do tworzenia grzybów i pleśni, zwłaszcza w połączeniu z zabrudzeniami.

Klimatyzacja w samochodzie to nie to samo co lodówka. Różnice są ogromne

Kwestia zdrowia i wygody

Dlaczego jeszcze warto trzymać się zasady 5 minut? Otóż dzięki temu przyzwyczajamy nasz organizm do wysokiej temperatury zewnętrznej, z którą po wyjściu z auta będziemy mieli do czynienia. Mniejszy szok termiczny jest korzystny dla zdrowia, zwłaszcza u osób mało odpornych.

Inną dość istotną zaletę poczujecie po ponownym wejściu do auta niedługo po tym, jak zakończyliście jazdę. Osuszony parownik, na którym nie zebrała się pleśń, nie będzie tworzył nieprzyjemnego zapachu w aucie. Czujecie czasem stęchliznę po uruchomieniu samochodu i klimy? To może czas stosować zasadę 5 minut. Zanim jednak zaczniecie, proponuję zrobić porządny serwis klimatyzacji z wymianą filtra, osuszacza oraz ozonowaniem wnętrza.