Motoryzacyjne reality show
Jakiś czas temu zapytaliśmy czytelników zakręconych na punkcie motoryzacji, czy po serii promowania programów typu big brother, mam talent, idol oraz wszelkiego rodzaju popisów na parkiecie i lodzie, nie czują niedosytu? Czy w naszym kraju rzeczywiście więcej osób śpiewa i tańczy niż jeździ samochodami, czy może raczej motoryzacja sama w sobie jest mało interesująca ?
Poza wszelką dyskusją pozostawiamy tutaj ikonę dziennikarstwa motoryzacyjnego jaką jest Top Gear. Poza dyskusją zostawiamy też programy motoryzacyjne i kanały tematyczne. Chcemy się za to skupić na programach w których uczestnikami są zwykli ludzie ( i nie mamy tu na myśli tych złapanych przez policjantów i towarzyszące im kamery na przekroczeniu prędkości).
|
|
Gdyby przetrząsnąć rodzime programy telewizyjne z ostatnich piętnastu lat, to pojawiają się w nich jedynie dwie godne uwagi pozycje. Pierwszą z nich jest Nauka Jazdy. Bijący rekordy popularności program pokazywał losy rozpoczynających przygodę z motoryzacją ludzi. Zabawni instruktorzy, niekonwencjonalni kursanci i cała masa komicznych błędów drogowych przysporzyła programowi rzesze sympatyków. Drugim ze wspomnianych programów jest polska edycja międzynarodowego formatu „The worst driver”. Polegał on na rywalizacji kilkunastu zawodników, którzy walczyli o miano najgorzej prowadzącego samochód kierowcy. Co nas urzekło w polskiej wersji ? Niestety nic. Poza ciekawym doborem uczestników (młody szalony budowlaniec, leciwa bibliotekarka) zarówno nagrody, jak i testy były raczej mizerne. Powód jak zwykle był prozaiczny – finanse. W zagranicznych edycjach nagrodami dla odpadających (przypomnijmy, że odpadnięcie było sukcesem, bowiem tylko zwycięzca nie otrzymywał nagrody) były samochody – w Polsce gadżety motoryzacyjne… Co więcej zachodnie stacje nie oszczędzały również na jakości testów i popularności ekspertów. W polskiej edycji tego rozmachu niestety zabrakło. Zabrakło również kolejnych programów i pomysłów na motoryzacyjne show.
Bazując na sugestiach czytelników przygotowaliśmy bazę projektów, które mogą zostać wykorzystane przez stacje telewizyjne. Pierwszym z pomysłów jest gra miejska polegająca na jak najszybszym dotarciu do celu. Cele mogły być zrealizowane wewnątrz miasta, jak i wewnątrz województwa, kraju, a nawet kontynentu… Trzech - czterech uczestników wybierałoby dowolny środek transportu i miałoby za zadanie jak najszybsze dotarcie do celu. Taki program posłużyć mógłby nie tylko rozrywce, ale również promocji komunikacji miejskiej, bądź np. rowerów. Realizacja każdego odcinka w innej miejscowości byłaby dodatkowym uatrakcyjnieniem, przekaz „na żywo” gromadziłby zaś z pewnością rzesze gapiów. Scenariusz każdego odcinka wzbogacić można by było o dodatkowe zadania dla uczestników ( jeśli w danym mieście, to - to np. skserowanie czegoś, bądź kupienie biletów do opery).
Kolejny pomysł, który mógłby okazać się telewizyjnym strzałem w dziesiątkę to rywalizacja damsko – męska. W każdym odcinku naprzeciwko siebie stawałyby dwie drużyny złożone wyłącznie z kobiet i wyłącznie z mężczyzn. Testowi poddawane byłyby zarówno umiejętności praktyczne, jak i teoria.
Ciekawym projektem byłby również program o wszystko mówiącym tytule „czy zdałbyś dziś prawo jazdy?” Utrzymany w żartobliwej konwencji program pokazywałby męczarnie jakie przeżywają uczestnicy pod okiem złośliwych egzaminatorów. Dodatkowym uatrakcyjnieniem programu byłoby uczestnictwo w każdym odcinku zaproszonej gwiazd oraz opowieści zawodników o swoim egzaminie.
Niewątpliwie polskie stacje telewizyjne powinny też rozważyć możliwość wykupienia praw i przeprowadzenia polskich edycji programów bijących rekordy oglądalności na Zachodzie. Mowa tu o: „Pimp my Ride” (pol. Odpicuj mi brykę) polegającym na wykonywanie niekonwencjonalnego tuningu przez prowadzących, czy też legendarnego „Monster Garage” (pol. Potworny garaż) w którym Jesse James i wybrana przez niego grupa ochotników modyfikowali zwykłe samochody w niecodzienne pojazdy.
Niestety znajdujący się w powijakach rynek motoryzacyjny utrudnia popularyzację. Brak jest prestiżowych firm zajmujących się produkcją motocykli, bądź samochodów specjalistycznych. Jako wzór mogłoby posłużyć amerykańskie reality show American Chopper ze słynącą z produkcji motocykli na indywidualne zamówienia rodziną Tetul. Każdy odcinek pokazuje nie tylko całą fazę produkcji, począwszy od projektu aż po montaż, ale również sprzeczki, dyskusje i życie prywatne właścicieli. American Chopper przyczynił się nie tylko do popularyzacji przedsiębiorstwa, ale był także napędem dla całej branży. Warto, więc się zastanowić, czy w Polsce nie powinno powstać szersze lobby na rzecz powstania motoryzacyjnego show z prawdziwego zdarzenia ?