WCC-124S by Orion! West Coast Customs
WCC-124S by Orion według producenta prezentuje bardzo wysoki poziom. Wydawać by sie mogło, że 400 watowy potwór stworzony został do wytwarzania ciśnienia i jest gotowe do walki. Spodziewałem się mocnego dynamicznego brzmienia dającego mnóstwo frajdy. Jak jest?
Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. W oczy kuje nas ciekawe i znane srebrne logo WCC. Głośnik to konstrukcja z polipropylenową membraną na solidnym gumowym zawieszeniu. Kosz dla poprawienia wygladu jest chromowany a na czarnej osłonie magnesu znajduje się logo WCC. To na wypadek odwrotnego montażu przetwornika. Przetwornik po prostu ma robić wrażenie. Dumnie podkreślone 400 wat jest jedynie mocą maksymalną, a prawdziwa wynosi 200 wat.
W kartonie znajdziemy dane z parametrami i wielkości przykładowych obudów. Co ciekawe spotkałem się z różnymi parametrami głośników. Dane na kartonie różnią się znacząco od tych, które podaje producent w instrukcji. O zgrozo! Po przeanalizowaniu wszystkich parametrów wybór padł na skrzynię zamknięta 35 litrową, taką jaką poleca producent. Dzięki temu udało nam sie upchnąć taki przetwornik w małym bagażniku Mazdy MX3.
Konfiguracja
Monoblock Ground Zero 2.500 TX.
Przedni zestaw Powerbass Chrome z Carpowerem HP-602.
Radio Sony REX-1.
Zasilanie 50 mm 2.
Kondensator 1F Helix.
Brzmienie
Sub gra naprawdę przeciętnie. Sugerowana przez producenta skrzynia 35l jest zdecydowanie za mała dla tego przetwornika. Dopiero w 50 l dzięki obniżeniu strojenie uzyskamy niższy i przyjemniejszy bas. Mimo tego strojenie jest za wysokie a szybkość basu mizerna. Brzmienie jest ocieżałe i wolne. W żadnym wypadku sub nie zgrywał sie z zestawem przednim bo był jakby o pół kroku z tyłu. Mimo, że głośnik otrzymywał sporą moc nie wywiązywał się ze swojego zadania. Boję się pomyśleć jak kiepsko brzmi pod przeciętnym wzmacniaczem 2 kanałowym. Jedynym ratunkiem w naszej istalacji był nisko ustawiony filtr dolno-przepustowy na poziomie 50hz. Jest rok 2006 i od głośnika w klasie budżetowej wymagamy więcej niż design. Trzydziestocentymetrowy potwór gra klasę niżej niż konkurencja.
Konkluzja
ES250, bije go na głowę pod względem zejścia, głośności i brzmienia.
Powerbass również jest lepszy.
Nawet JBL GT-4 gra lepiej.
Cena: 329zł