Bujając w obłokach
Któż z nas nie marzył w dzieciństwie o swoim własnym i niepowtarzalnym samochodzie. Wówczas nie liczyło się nic, prócz szpanerskiego wyglądu i rasowego dźwięku silnika. Nikt nie zwracał uwagi na to, czy pojazd będzie wygodny i praktyczny, a bardziej niż rosnące ceny paliw, zajmowały nas przygody Pszczółki Mai…
Niektórym takie marzenia przechodzą wraz z początkiem dorosłego życia, inni wciąż bujają w obłokach, a jeszcze inni, zamiast trwonić czas na wzdychanie, biorą sprawy w swoje ręce. Niestety, nie zawsze „chcieć to móc". W tym przypadku prócz silnej woli równie niezbędne okażą się podstawowa wiedza z zakresu mechaniki, cierpliwość, i co najważniejsze spora ilość gotówki.
Co ciekawe, aby stać się właścicielem pojazdu jedynego w swoim rodzaju, nie musimy wcale być stylistą, inżynierem i mechanikiem „w jednym". Wystarczy, że z szeregu projektów oferowanych przez wyspecjalizowane firmy wybierzemy ten, który najbardziej przypadł nam do gustu.
Jeśli tylko „wklepiemy" w wyszukiwarce internetowej zwrot „repliki samochodów" lub „kit cary" w kilka sekund naszym oczom ukarze się gąszcz ofert. Wybór jest duży. Od najbardziej typowych roadsterów typu Cobra, czy Lotus 7, przez Hammera, aż do Ferrari Testarossa i Mercedesów SLK. Krótko mówiąc – czego dusza zapragnie!
Co więcej, jeśli prócz szpanu zależy nam także na całkowitej ekstrawagancji, możemy się zdecydować na projekt indywidualny. W takim przypadku, specjalnie dla nas zostanie wykonany projekt nadwozia i będziemy mogli być pewni, że na całym świecie porusza się tylko jeden pojazd tego typu – nasz! Widać więc, że możliwości są spore.
Teraz, zakładając, że dokonaliśmy już wyboru interesującego nas modelu, mamy dwie możliwości działania. Najprostszą i zarazem najbardziej banalną jest zamówienie gotowego pojazdu. Wystarczy tylko wyłożyć odpowiednio dużą sumę i w przeciągu kilku tygodni zamówiony pojazd będzie gotowy do odbioru. Prawdziwi maniacy motoryzacji wiedzą jednak, że takie rozwiązanie jest dobre dla mięczaków. Każdy, kto choć trochę podłapał motoryzacyjnego bakcyla nie będzie nawet brał takiej możliwości pod uwagę i wybierze opcje dla prawdziwych facetów – własnoręczne złożenia Kit Cara.
W tym celu potrzebować będziemy paru rzeczy, bez których cała operacja nie będzie możliwa. Najważniejszą sprawą jest znalezienie odpowiedniego lokum, w którym spędzać będziemy setki godzin. Prawdziwi zapaleńcy potrafią dokonać cudów w zagraconym przydomowym garażu, jednak budując samochód praktycznie od podstaw będziemy potrzebować sporo przestrzeni. Może się to wydawać dziwne, ale ilość miejsca, jaką dysponujemy ma wielki wpływ na wydajność naszej pracy. Nie trzeba chyba dodawać, że wyposażenie naszego lokum musi być kompletne. Kanał, podnośniki, wiertarki, szlifierki… bez tych urządzeń nawet nie ma co myśleć o jakichkolwiek pracach – niestety, hobby kosztuje.
Powróćmy teraz do tematu samochodu. W większości przypadków zamówione przez nas nadwozie będzie wykonane z laminatów. Nie brakuje oczywiście firm specjalizujących się np. w nadwoziach z aluminium, jednak koszt takiej karoserii może być wyższy niż np. mieszkanie w Wilanowie, dlatego też skupmy się raczej na tej pierwszej opcji.
Zanim jeszcze przepiękne kształty wybranego przez nas nadwozia zupełnie zadomowią się w naszym warsztacie, warto wysłać karoserię do lakiernika. Dopiero teraz możemy zabrać się do pracy, a tej jest sporo - trzeba chociażby stworzyć dla naszego pojazdu odpowiednie podwozie…
Na szczęście producenci replik zadbali również i o to. Większość z oferowanych przez nich karoserii przystosowana jest do zamontowania ich na ramie innego (dużo bardziej pospolitego) pojazdu. W tym przypadku wystarczy „jedynie" zaopatrzyć się w seryjny pojazd o odpowiednim podwoziu tzw. „dawcę" i dokonać relatywnie prostej, choć czasochłonnej przekładki…
Większość Kit Car’ów wymaga jednak zastosowania właściwej tylko im ramy. Co wtedy? Wbrew pozorom stosunkowo prosta czynność „wyspawania ramy" nawet, jeśli dysponujemy bardzo dokładną dokumentacją, może okazać się przeszkodą nie do pokonania. Wszystkie spawy muszą być niezwykle dokładne, a na błędy pomiaru rzędu milimetra po prostu nie możemy sobie pozwolić. Oprócz tego, wykonana przez nas rama będzie musiała uzyskać odpowiednie atesty…
Prawdę mówiąc, gra nie jest warta świeczki i dużo prościej będzie zaopatrzyć się u producenta pojazdu w gotową ramę posiadającą atest.
Będąc już w posiadaniu ramy i karoserii, nareszcie możemy zabrać się do pracy. Najprostsze, co nas czeka, to operacja połączenia obydwu elementów. Gdy już się z tym uporamy, pozostanie wyposażyć nasz pojazd całą masę najrozmaitszych podzespołów. Teraz dopiero zacznie się prawdziwa orka. Będziemy potrzebować wszystkiego – od silnika i skrzyni biegów, przez układ hamulcowy, a na wyposażeniu wnętrza kończąc. Teraz właśnie trzeba wykazać się niezwykłą pomysłowością, talentami manualnymi i mocnymi nerwami…
Najczęściej właśnie na tym etapie budowy przychodzi uczucie zwątpienia. Czas leci, a efekty naszej pracy są coraz to mniej widoczne. Niestety, pewnych rzeczy po prostu się nie przeskoczy. Samochód składa się, bowiem z setek elementów, o których większości nawet się nie śniło. Trzeba np. stworzyć niemal od zera instalacje elektryczną, w której aż roi się od masy przekaźników, przeprowadzić przewody paliwowe, wyposażyć silnik w cały osprzęt… Proste z pozoru sprawy, jak chociażby zamontowanie chłodnicy czy układu wydechowego, w rzeczywistości wymagają wielu godzin żmudnej pracy, cierpliwości i opanowania...
Entuzjazm powraca dopiero w chwili, gdy stopień zaawansowania prac pozwoli nam w końcu na uruchomienie silnika. To właśnie moment przekręcenia kluczyka, w którym do naszych uszu zacznie dochodzić miarowy pomruk jednostki napędowej, przywraca dobry nastrój. Ten zastrzyk pozytywnej energii bardzo się przyda, ponieważ do zrobienia mamy jeszcze sporo.
Zanim nasz samochód będzie gotów opuścić warsztat o własnych siłach, minie jeszcze dużo czasu. Trzeba przecież zamontować kompletne zawieszenie i układ kierowniczy. Wahacze, tuleje, amortyzatory, sprężyny, kolumna kierownicza, tarcze, zaciski… Krótko mówiąc, cała masa zadań, czasu i pieniędzy…
Następne schody zaczną się wraz z wykańczaniem, a właściwie zagospodarowaniem wnętrza. Wizyty u tapicera, stolarza, dopieszczanie tablicy rozdzielczej, osadzanie szyb....
Najpiękniejsze, co nas czeka to moment założenia kół i pierwszy wyjazd z warsztatu. Chociaż w rzeczywistości będzie to zapewne ledwie parę metrów przejechanych „na własnych kołach", jednak właśnie ta chwila dostarcza najwięcej radości. Uczucie euforii jest tym większe, im więcej pracy i nerwów pochłonęła budowa. Teraz jednak możemy być z siebie dumni – własnoręcznie złożyliśmy swój wymarzony pojazd i co więcej, obiekt naszych westchnień stał się faktem i naprawdę jeździ!
Gdy już uporamy się ze wszystkimi pracami wykończeniowymi, typu regulacja zbieżności czy chociażby montaż ozdobnych chromowanych listew, pozostanie nam ostatnia do pokonania przeszkoda – rejestracja.
W tym celu będziemy musieli udać się do właściwego nam wydziału komunikacji po skierowanie na nabicie numerów ramy. Trzeba będzie też, przedstawić komplet dokumentów potwierdzających pochodzenie części, których użyliśmy do budowy auta. Po szczegółowym przeglądzie w wyspecjalizowanej stacji diagnostycznej, otrzymamy zaświadczenie, które umożliwi nam zarejestrowanie pojazdu. Następnie, pozostaje już tylko wizyta u ubezpieczyciela i możemy bez obaw wyjechać naszym cudem na ulicę.
Cóż, na papierze wszystko wygląda dość łatwo, ale w rzeczywistości ile wysiłku i nerwów kosztuje zbudowanie takiego pojazdu, wiedzą jedynie osoby, które tego dokonały. Niemniej jednak, każdy właściciel zbudowanego własnoręcznie Kit Car’a pytany o to, czy było warto, zawsze odpowie twierdząco –TAK! Zazdrosne spojrzenia przechodniów, wiatr we włosach, rasowy dźwięk silnika i duma wynikająca z faktu, że poruszmy się pojazdem zbudowanym przez nas samych. Tego nie doświadczymy siedząc w rodzinnym sedanie czy nawet sportowym kabriolecie…
Na zakończenie pozostaje jeszcze jedna, drażliwa kwestia – pieniądze. Ile kosztuje taka zabawa? Jak nie trudno się domyśleć - raczej sporo. Według firm specjalizujących się w tworzeniu replik, w zależności od wybranego modelu, budowa auta może się zamknąć kwotą rzędu 25-30tys. zł. To optymistyczne rachunki. W rzeczywistości prawdziwy koszt budowy np. popularnej „Cobry" waha się w granicach 50tys. zł. A jeśli jesteśmy bardzo wybredni i zdecydujemy się na indywidualny projekt nadwozia, trzeba się liczyć z tym, że w mgnieniu oka nasz budżet może się skurczyć nawet o 100/120 tys. zł. Cóż, nikt przecież nie mówił, że będzie tanio…
Tak czy inaczej, także i w Polsce rynek Kit Car’ów powoli, acz systematycznie się rozwija. Właściciele takich pojazdów zrzeszają się w klubach, organizują zloty. Wielu przechodniów widząc taki samochód na ulicy reaguje bardzo spontanicznie – sypią się brawa i życzliwe uśmiechy…
Niestety, nie brakuje też opinii, że posiadanie takiego auta to ostentacyjny sposób na podkreślenie swojej pozycji społecznej. Na szczęście jednak, tylko nieliczni zazdrośnicy podchodzą do tematu w ten sposób. Większość ludzi docenia wysiłek włożony w budowę takiego pojazdu. Bo przecież, mimo że dzielą nas progi podatkowe, to miłość i fascynacja motoryzacją często okazują się silniejsze…