NFS SHIFT - relacja z przedpremierowego pokazu
Na zaproszenie EA Polska wybrałem się do warszawskiego oddziału firmy, aby zagrać w ich najnowsze dzieło - Need For Speed Shift. Początkowy sceptycyzm przerodził się szybko w nieskrępowane podniecenie po pierwszych chwilach spędzonych przy konsoli Playstation 3. Mimo kilku lat doświadczeń z serią Need For Speed nie spodziewałem się tego, co mnie spotkało.
Pasy zapięte
Na początek krótkie szkolenie korzystania z panelu użytkownika. Szybki start, wybór trasy, ilości oponentów, przypadkowe auto i jazda - standard dla zapoznania się z nowym interfejsem. Żadnych większych emocji. W końcu czym może zaskoczyć gra na poziomie ustawiania rywalizacji. Grunt, żeby była prosta i szybko można było jechać w wyścigu. Tak jest i tutaj. Krótka animacja przygotowania auta przed startem. Kręcący się dookoła auta mechanicy, hostessy sponsorów, rzut oka na oponentów i pierwsze zaskoczenie - nie startuję ostatni! Do tej pory większość „ściganek" przyzwyczaiła mnie do rozpoczynania wyścigu z ostatniej pozycji, by sukcesywnie wspinać się na sam szczyt. Tym razem – ku mojemu zadowoleniu - ustawiony jestem w środku stawki.
|
Gaz do dechy
Mam 4 sekundy do startu. Silnik wyje już na najwyższych obrotach, śmieszny dźwięk klaksonu, chyba ze starego Forda Oriona. Start. Oczywiście wszyscy, poza mną, bo jako weteran nie pomyślałem nawet, żeby wcześniej rzucić okiem na opcje sterowania. Okazało się, że w PS3 guziki odpowiadające za przyspieszenie i hamowanie znajdują się z przodu pada.
Zatem szybki restart rejsu i zaczynam raz jeszcze. Ustawienie kamery domyślnie przeniosło mnie do wnętrza pojazdu. Rzadko kiedy korzystam z tej opcji w symulatorach wyścigów, ponieważ po pierwsze - lubię mieć pogląd tego, co dzieje się dookoła samochodu, a po drugie - lepiej orientuję się, co się dzieje z autem, kiedy patrzę na nie z góry.
Tutaj jednak, z racji mocnej reklamy tegoż wewnątrzkokpitowego widoku, postanawiam dać mu szansę i spróbować swoich sił. Tutaj kolejne pozytywne zaskoczenie. Mam do dyspozycji dwa lusterka, wsteczne na szybie i boczne, w którym kontroluję sytuację za mną. Dodatkowo gałką na padzie ruszam głową kierowcy co daje mi możliwość popatrzenia w bok na wyprzedzający mnie pojazd oraz w drugie lusterko boczne. Mam zatem pełną kontrolę tego, co się dzieje z wozem. Postanowiłem. Nie przełączam się z tego widoku!
Pierwszy zakręt i już wiem, że nie można bezkarnie rozbijać się o inne auta. Za późne hamowanie powoduje, że obraz staje się czarno biały, a przednia szyba lekko pęka. Udaje mi się jakoś wyjechać z zakrętu, więc cisnę na prostej. Uderzenie jednak trochę mnie wyhamowało i widzę, jak reszta stawki za mną w szybkim tempie zbliża się do mojego tylnego zderzaka. Jeden z oponentów czai się za mną do samego zakrętu. Skręt i jestem na trawie. Błędu nie popełniłem, bo nie dość, że odpuściłem gaz, to jeszcze przyhamowałem. Okazało się, że w tej części NFS oponenci to nie tylko jeżdżące swoim torem wózki, lecz walczący o swoje przeciwnicy. Zostaję najnormalniej w świecie zepchnięty z toru przez VW Golfa. Zdenerwowany, ale zadowolony wyjeżdżam z trawy i ruszam w pościg. W międzyczasie dowiaduję się , że gra nie wybacza wjeżdżania w zakręt na luzie, że szarżowanie na zakrętach jest niedopuszczalne, a hamowanie wręcz obowiązkowe. Ułatwieniem jest tutaj naniesiony na drogę prawidłowy tor jazdy, który odpowiednio zapala się na kolor czerwony, kiedy zbyt szybko zbliżamy się do utrudnienia na drodze, a zielony - kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Zabieg ten jest już chyba stosowany od Pro Street´a, także szybko orientuję się, o co chodzi.
Dohamowanie
Na mecie melduję się na o dwie pozycje niżej, niż ta, z której wystartowałem. Ale nie ostatnie! I tu zaskoczenie. Zwyczajowo nie powinienem mieć w tym wyścigu żadnych punktów lub - co gorsza - spadek w łącznej klasyfikacji kierowców. A tutaj komputer zalicza mi bonus za agresywną jazdę, dodając punkty do mojego profilu kierowcy!
Myślę, że to ciekawy pomysł na zatrzymanie kierowcy w trybie single race. Nie dość, że można ćwiczyć i oswajać się z samochodami, to jeszcze coś z tego mieć. Idę jednak sprawdzić, co jeszcze ma do zaoferowania NFS. Moje oko przykuwa drift. Jak mógłbym nie spróbować swoich sił w tej konkurencji! Szybki wybór, start i ... pierwszy bączek. Auto nie daje takiej swobody jak w Underground i nie jest tak przewidywalne jak w Pro Street. Tutaj fizyka driftu została dopracowana jakby dokładniej. Nie należy bowiem trzymać cały czas gazu, żeby osiągnąć spektakularny ślizg. Tutaj trzeba całkowicie panować nad wozem. Dodawać i ujmować umiejętnie gazu, żeby utrzymać wóz w poślizgu, używać ręcznego na ostrzejszych zakrętach, strzelić ze sprzęgła, czasem nawet przyhamować mocniej przodem. Pojedynek na punkty w trybie single race daje mi dużo do myślenia na temat mojej przyszłej kariery w tej części gry.
Ale właśnie, skoro już mowa o karierze, to nie mogąc się już doczekać, wchodzę w ten tryb. Nie powiem, jadąc do EA Polska całą drogę zastanawiałem się, na co w tej części twórcy nowej części postawili. Czy może będzie mnie ścigać policja po torze, może wcielę się w jakiegoś szpiega i będę nocą niszczył potajemnie skrzętnie przygotowane bolidy przeciwników, lub chociaż pojawi się jakaś poczciwa niewiasta, królowa wszystkich torów, która niewinnie flirtując będzie mnie zmuszać do wygrywania kolejnych wyścigów?
Okazuje się, że nic z tych rzeczy. Nowy NFS Shift to najbardziej klasyczne wyścigi. Można rzec nawet - po prostu wyścigi. Żadnej zbędnej fabuły. Po prostu JA - jako kierowca wspinający się po szczeblach własnej kariery, po światowych torach. Żadnej jazdy po drogach publicznych, żadnej policji, ani choćby fotoradarów. Moje auto, mój rejs, moja jazda.
Ktoś powie nuda? Ja powiem - wykluczone. Grywalność kolejnych wyścigów, zdobywania kolejnych umiejętności, takich jak jazda precyzyjna, jazda agresywna - daje wystarczająco dużo frajdy. Twórcy gry nie zapomnieli oczywiście o kultowym już w serii NFS tuningu - zarówno dla leniuchów jak i profesjonalistów. Mamy do dyspozycji stockowe vinyle do oklejenia całego samochodu jak i autosculp - znany chociażby z Undercover´a. Radość dodawania do Forda Escorta RS 20´´ felg aluminiowych pozostała. Rozbudowa jego silnika i późniejszy tuning osiągów również został przeniesiony jakby z części Pro Street, lecz w nowej, Shiftowej odsłonie.
Z pucharem na pudle
Mija piąta godzina mojego testowania Need For Speed Shift. Z suchością w ustach i mocniej bijącym sercem opuszczam siedzibę EA Polska. Pozostaje jednak niedosyt. Całą drogę powrotną myślę tylko o tym, by jeszcze raz usiąść i zmierzyć się z komputerowym przeciwnikiem. Żeby mu jeszcze raz pokazać, kto tu rządzi.
Gra – jak chyba żadna wcześniej - wyzwoliła u mnie niezwykłe emocje. Podobne wrażenia miałem przy NFS Carbon, gdzie brawurowo dobrana muzyka do rywalizacji sprawiała, że zaczynałem się pocić.
Tutaj rywalizacja - z muzyką czy bez - daje jeszcze lepsze wrażenia. Jak zwykle precyzyjnie dobrane dźwięki samochodów, dopracowane w szczegółach wnętrza w zależności od modeli, inteligentni przeciwnicy, wiernie odwzorowane tory. To wszystko sprawia, że granie przestaje być zwykłym graniem w samochodówkę. Tym razem choć przez moment jesteś w stanie poczuć się jak kierowca na prawdziwym torze wyścigowym. Roztrząsanie tutaj kwestii, czy auta prowadzą się realnie, czy tuning aerodynamiczny ma wpływ na przyczepność lub czy nie byłoby lepiej, gdyby była jakaś fabuła, wydaje mi się nie na miejscu.
Wiadomo, że jest to gra i jak w każdej musimy nauczyć się fizyki prowadzenia auta. Wiadomo, że w grze, w jednej lepiej w drugiej gorzej, rozwiązany jest wpływ tuningu na prowadzenie pojazdu. NFS Shift stoi jakby całkowicie obok tego wszystkiego. Daje maksymalnie dużo frajdy z jazdy tym bardziej i mniej doświadczonym graczom, daje dużą gamę możliwości personalizacji samochodu oraz uczucie prawdziwej rywalizacji o miejsce.
Z tęsknotą wspominam czas spędzony przed konsolą i z niecierpliwością czekam na premierę nowego tytułu, która w Polsce będzie miała miejsce 18 września, aby pobiec do sklepu, zakupić kolejną do kolekcji część NFS i samemu sobie udowodnić, że zwycięzca może być tylko jeden.
Dodatkowe okrążenie
Na koniec, aby również Wam nie zabrakło emocji, przygotowaliśmy wraz EA Polska, konkurs. Każdy z naszych czytelników chcących poczuć to co ja na przedpremierowym pokazie, ma teraz na to najlepszą okazję. Do wygrania w konkursie jest najnowszy Need For Speed Shift wraz z konsolą do gier XBOX 360 ELITE. Zobacz jak niewiele wystarczy, żeby w dzień premiery cieszyć się nowym tytułem NFS wraz z nową konsolą.
Szczegóły konkursu tutaj ->
Zapraszamy do wzięcia udziału i życzymy wszystkim powodzenia.
Obejrzyj zwiastun >>
Obejrzyj film z gry >>
Więcej o Need For Speed Shift na oficjalnej stronie www.ea.pl/shift
|