Ocena kierowcy - FSO Polonez Caro

Auto kupiłem za grosze. Od razu spawałem nadkola. Jakoś udało mi się powstrzymać ta korozję. Zrobiły się luzy w przekładni kierowniczej to od razu jak robiłem nową to wstawiłem wspomaganie. Jazda od razu o niebo lepsza. Silnik chodził głośno szczególnie w trasie, wył jak zażynana klacz. Zawieszenie bardzo miękkie, człowiek latał w tym samochodzie. Miejsca bardzo dużo, nawet w 5 osób w trasie. Spore spalanie i mała dynamika maszyny utrudniały podróżowanie. Ogólnie samochód jak na pierwszy to w sam raz. Nie do zajechania. Od kiedy zwalczyłem tą korozję to już nie było problemu z blacharką, aktualny właściciel niedawno przyjechał i o dziwo zero rdzy.

Głośny, mało dynamiczny ale pchał maszynę

Czasami piątka wyskakiwała, jedynkę ciężko było wrzucić, wsteczny na dwa razy sprzęgło

Jak tankowiec, zawieszenie bardzo miękkie to mozna powiedzieć że płynął, wspomaganie dobrze działało

W żadnym moim następnym samochodzie widoczność nie była taka dobra

Przeciętnie, radio nie pod ręką, włączniki zakryte kierownicą

Ogrzewanie działało zimą bardzo dobrze. Bardzo szybko się nagrzewał, latem natomiast bez otwartego okna nie dało się jeździć

Więcej miejsca niż w Mercedesie klasy C. Jeździłem często w 5 dorosłych osób i nikt nie narzekał na brak miejsca

Słaby punkt Poldożera. Na trasie przy prędkości 120 km/h nie dało się już rozmawiać, nawet dobre audio nie wyciszyło wszędobylskiego wycia

od 12 do 16 l w mieście i ok 8-9 w trasie. Mowa o gazie

Całkiem nowe roczniki można już kupić za grosze. Ceny części małe, konstrukcja z lat 50-tych każdy może naprawić

Wyciekający olej

Wymiana przekładni kierowniczej, robiony krzyżak na wale