Ocena kierowcy - Nissan Qashqai I Crossover

Generalna uwaga. Oceniam samochody, których już się pozbyłem - ocena jest bardziej obiektywna. Nissana kupiłem dla żony i jako takie auto spisało się bardzo dobrze. Mało pali, żadnych poważnych i niepoważnych awarii, może za wyjątkiem zamontowania raz wadliwej części przez serwis. Taki raczej podmiejski samochodzik, trochę napompowany kompakt. W dalsze trasy nie polecam wersji Visia (najtańsza), bo wysiadałem połamany. Na ściganie spod świateł też nie ma się co nastawiać - silnik jest za mały do tego. Jeśli chodzi o zalety to na pewno jest to spalanie oraz brak jakichkolwiek awarii, a użytkowaliśmy auto przez 7,5 roku. Aha - po trzech latach wymieniliśmy na gwarancji amortyzatory tylne (stukały), które miały wadę fabryczną.

Silnik był dokładnie tym, czego oczekiwaliśmy. Bezawaryjny i mało palił. Przy próbach wciśnięcia gazu do deski trochę się dusił, widać że nie jest to silnik zaprojektowany do wyścigów. Aha. Gdzieś tak po 100 tys. zaczął brać olej. Niedużo - dolewałem pół litra co 5 tys., ale zawsze. Być może była to kwestia zmiany Castrola na Mobil.

Precyzyjna, sześciobiegowa. Oczywiście biegi są krótkie, więc w mieście trzeba się trochę namachać, ale problemów nie sprawiała.

Cóż. Jeździ, prosto. Buja na wybojach jak to w samochodach udających terenowe. W terenie nie jeździł zbyt wiele (napęd na przednią oś), ale jak już jeździł, to dawał radę. Raz nie dał rady ruszyć na mocno ubitym śniegu (właściwie lodzie), kiedy kola były w dołku.

Tylna szyba jest malutka, trzeba zainwestować w czujniki parkowania, zwłaszcza w przypadku kierowców o krótkim stażu. Ci z dłuższym poradzą sobie - boczne lusterka są nawet za duże.

Powiedziałbym, że całość jest bardzo intuicyjna. Jeśli coś zawodziło, to bluetooth, który potrafił się rozłączyć, aczkolwiek być może była to wina telefonów.

No to jest najsłabsza część programu. Przy manualnej klimie chłodno/ciepło robiło się akurat wtedy, kiedy docieraliśmy na miejsce. Czyli działa, ale nie ma to jak automatyczna klima. Ponieważ był to nasz pierwszy samochód z klimą, przez wiele lat nie wiedzieliśmy jednak, że może być lepiej :)

Jest to kompakt, więc tak jak pisałem - tak sobie. Mam 186 cm i w dłuższych trasach bardzo odczuwałem niewygody auta. Mniej więcej po 1,5 godziny pojawiał się pierwszy ból pleców. Na wyjazdy z małymi dziećmi, kiedy trzeba brać dosłownie wszystko, jakoś się pakowaliśmy, ale naprawdę pod sufit.

Cóż, to diesel. Klekocze i już. Ale jakoś bardzo źle nie było.

Serwis Nissana miał oczywiście ceny z kosmosu, w dodatku co 20 tys. chcieli wymieniać klocki sugerując, że lubię ostrą jazdę... Po zrezygnowaniu z ASO zrobiło się znacznie lepiej. W dodatku jest od groma zamienników, bo to silnik z Megane. Wymiana rozrządu po 100 tys. kosztowała parę setek, nie pamiętam dokładnie. A poza tym filtry, olej, tarcze po 115 tys.

Cóż, sprzedałem samochód za 45 proc. jego wyjściowej ceny po 7,5 roku używania. Trudno o lepszy "interes" na samochodzie, czyż nie? W każdym razie uważam, że był wart swoich pieniędzy, zwłaszcza w porównaniu z obecną ofertą nowych aut.

Nie przypominam sobie żadnej sytuacji, w której auto musiałby stać w warsztacie poza planowanymi przeglądami/wymianą. Raz serwis nissana zamontował nam wadliwą część. Przyjechali do domu i ją wymienili na miejscu w sobotę po południu. Miło.

None. Nic. Null. No, raz złapaliśmy gumę... ;)