Zapraszamy na przegląd wydarzeń z historii motoryzacji, których rocznica przypada w tym tygodniu.
Gdy 1 października 1908 roku Ford wprowadził do produkcji model T, samochody były jeszcze produktem dla majętnych ludzi, ale celem założyciela marki było radykalne obniżanie cen i popularyzacja motoryzacji, co było możliwe m.in. dzięki zastosowaniu linii montażowej.
Początkowo kosztujący 850 dolarów Ford T nie był samochodem tanim, ale i był mniej kosztowny od swoich konkurentów. Ponadto Ford dążył z roku na rok do obniżania ceny. W 1911 roku samochód z owalem na masce kosztował już 700 dolarów, gdy jego konkurent, Buick 10, z silnikiem o podobnej mocy, kosztował 1150 dolarów. Co więcej, był cięższy, a jakość wykonania czy rozwiązania techniczne nie odróżniały diametralnie obu konstrukcji. Nic dziwnego, że Ford notował coraz lepsze wyniki, co pozwalało na dalsze obniżanie ceny przy zachowaniu odpowiednich zysków.
Sześć lat prac konstruktorskich nad następcą Citroena Vista zakończyło się w 1986 roku debiutem nowego małolitrażowego samochodu wyróżniającego się aerodynamiczną sylwetką i niskim zużyciem paliwa. To właśnie ekonomika była najważniejszym celem stawianym przed inżynierami.
Citroen zbudował lekki samochód, z nadwoziem o współczynniku oporu powietrza na świetnym poziomie (Cx – 0,31), który napędzały oszczędne jednostki napędowe. Bazowy silnik benzynowy o pojemności 1 litra zużywał średnio 5,8 litra benzyny na 100 km/h, a przy prędkości 90 km/h był w stanie przejechać 100 km, zużywając zaledwie 4 litry. W ofercie było wiele jednostek napędowych, w tym diesel 1.4 spalający mniej niż 5 litrów oleju napędowego, jak również wersje GT i Sport, z których najmocniejsza mogła rozpędzić się do 186 km/h i osiągnąć 100 km/h w 9,2 sekundy (AX 1.3 Sport).
Citroen AX stał się dużym sukcesem i był produkowany aż do 1998 roku. Przez ten czas wytworzono ponad 2,4 miliona egzemplarzy w przeróżnych wersjach i został zastąpiony modelem Saxo, który trafił do produkcji w 1996 roku.
W 1894 roku odbyło się pierwsze oficjalne wydarzenie motoryzacyjne polegające na przejeździe między Paryżem a Rouen, ale nie miało charakteru wyścigu. Na pierwszy przyszło poczekać dwa lata, gdy zorganizowano pierwszy wyścig od miasta do miasta. Start przewidziano na 24 września w Paryżu, a zawody zakończyły się 3 października 1896 roku, również w stolicy Francji. Trasa Paryż - Marsylia - Paryż trwała więc 10 dni, a każdego dnia zawodnicy mieli do przejechania od 100 do 200 km. Łączna trasa wynosiła 1710 km, którą ukończyło 14 zawodników z 31 startujących. W zawodach brały udział dwa pojazdy parowe, ale żaden nie dojechał do mety.
Zwycięzcą zawodów okazał się Emile Mayade, który brał również udział w zawodach Paryż - Rouen. Na wyprawę do Marsylii również wybrał się za kierownicą Panharda et Levassora.
Richard Noble 4 października 1983 roku ustanowił rekord prędkości na ziemi za pomocą odrzutowego pojazdu Thrust2, który został zbudowany w oparciu o silnik lotniczy Rolls-Royce Avon wykorzystywany m.in. w myśliwcach Saaba czy bombowcu Vickers Valiant.
Na pustyni Black Rock w Newadzie Noble dokonał dwóch przejazdów (w każdą ze stron), uzyskując wynik 1019 km/h, który był oficjalnym rekordem do 1997 roku, gdy został pobity przez jego samego. Tym razem do rekordu przygotowano ogromny pojazd o długości 16,5 metra, którego najważniejszymi elementami były dwa silniki odrzutowe Rolls-Royce, pozwalające na rozpędzenie pojazdu do 1228 km/h.
Francuzka piękność, Citroen DS, obchodzi dziś swoje urodziny. Właśnie 5 września 1955 roku w hali ekspozycyjnej salonu samochodowego w Paryżu największe zbiorowisko ludzi znajdowało się przy stanowisku Citroena. Już w piętnaście minut po debiucie było ponad siedmiuset chętnych na zakup, a do końca dnia 12 tysięcy osób złożyło zamówienia. Był to prawdziwy rekord, który był możliwy do osiągnięcia dzięki oszałamiającej sylwetce nadwozia połączonej z innowacyjnym hydropneumatycznym zawieszeniem będącym w latach pięćdziesiątych niezwykle zaawansowaną technologią, zapewniającą znacznie wyższy komfort jazdy niż samochody klasy wyższej.
Więcej o Citroenie DS, jak również o jego poprzedniku i następcach możecie przeczytać w artykule Awangarda Citroena.
Nazywany „brzydkim kaczątkiem” Citroen 2CV nie miał dobrej prasy w momencie swojej oficjalnej premiery, ale szybko udowodnił dziennikarzom, że jest coś wart. Klienci byli w stanie przymknąć oko na nieatrakcyjną sylwetkę, bo dostali tani, łatwy w obsłudze samochodów osobowy, który mimo prymitywnej konstrukcji, był całkiem dzielny.
Historia Citroena 2CV zaczęła się jeszcze w 1936 roku, gdy przed zespołem inżynierów postawiono zadanie stworzenia czteroosobowego samochodu osobowego z zamkniętym nadwoziem o zawieszeniu na tyle miękkim, by transport kopy jaj przy prędkości 50 km/h nie zakończył się ich rozbiciem. To doskonały dowód na to, że 80 lat temu inaczej podchodzono do projektowania i promocji samochodów. Mniej prestiżu, lifestyle’u, a więcej konkretów.
Już w 1939 roku powstało 250 prototypów o jednej charakterystycznej cesze – jednym reflektorze. Po ataku Niemiec na Francję rozpoczęto niszczenie prototypów. Zachowano tylko jeden egzemplarz i dokumentację techniczną by po wojnie Citroen mógł sprawnie powrócić do rozwoju tego modelu. I tak się stało, 6 października 1948 roku na salonie samochodowym w Paryżu zaprezentowano „brzydkie kaczątko”, które pozostało w produkcji do 1990, doczekując się 5,11 mln egzemplarzy.
Mimo że Henry Ford nie wynalazł linii montażowej, to właśnie jego decyzja o wprowadzeniu tego rozwiązania do swoich zakładów miała ogromny wpływ na amerykański rynek motoryzacyjny.
Henry Ford od samego początku działania swojej firmy dążył do obniżenia cen i wypracowania sytuacji, w której każdy pracownik jego fabryki będzie w stanie kupić i utrzymać samochód marki, w której pracuje. Ręczna budowa samochodu od połączenia ramy z osiami do montażu ostatnich elementów wyposażenia wnętrza była nieefektywna. Stworzenie linii montażowej, w której ekipy pracowników montowały określone podzespoły do kolejnych egzemplarzy poprawiały jakość wykonania, a co ważniejsze - znacznie przyspieszały proces produkcyjny, co pozwalało na obniżenie ceny produktu końcowego.
W momencie debiutu model T kosztował 850 dolarów, co w przeliczeniu na współczesną walutę było kwotą rzędu 23 tysięcy dolarów, która dziś pozwala na zakup Forda Fusiona (bez podatków), czyli odpowiednika naszego Mondeo.
W 1924 roku, dzięki zastosowaniu linii produkcyjnej i optymalizacji procesu produkcyjnego, cena spadła do 300 dolarów, co jest odpowiednikiem dzisiejszych 4,5 tys. dolarów, czyli kwoty, za którą nie można kupić żadnego współczesnego Forda. Najtańsza Fiesta w USA kosztuje ponad 14 tys. dolarów przed podatkiem stanowym.
Właśnie dzięki ciągłemu obniżaniu ceny Forda T, to właśnie ten model stał się pierwszym samochodem wielu Amerykanów, a do 1927 roku udało się wyprodukować astronomiczne 15 milionów samochodów. Rekord, który nie był pobity do czasów Volkswagena Garbusa.