Popowodziowe i zalane auta powoli "zalewają" rynek wtórny i niestety mogą być pułapką na potencjalnych kupujących szukających okazji. Jak ustrzec się przed zakupem takiego samochodu? Jest spora szansa, że się go rozpozna. Trzeba być czujnym w czasie oględzin.
W miarę młode, nowoczesne auto w atrakcyjnej cenie sprzedawane jako okazja - to może być pułapka. Przybywa na rynku samochodów, które zostały zalane czy to w wyniku powodzi, czy też ulewy. Do zalania dochodzi nie tylko na ulicach, ale także podziemnych parkingach i w garażach blokowisk. Nie ma zasady, że zalane auto sprzedawane jest tylko tam, gdzie doszło do powodzi, choć te rejony są najbardziej ryzykowne.
Zalany samochód, jeśli jest nafaszerowany elektroniką, może w przyszłości sprawiać niemałe problemy, z którymi nawet elektrycy będą mieli trudny orzech do zgryzienia. Jeśli w wodzie było całe wnętrze, albo poziom wody był na tyle wysoki, że przykrył większą część komory silnika, to wysuszenie może nie wystarczyć. Wilgoć z roku na rok będzie coraz mocniej niszczyć styki, a korozja instalacji elektrycznej to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą spotkać użytkownika. Dlatego, zamiast się z takim autem męczyć, najlepiej je sprzedać, póki jest w pełni sprawne i mieć spokój. Nawet jeśli trzeba obniżyć cenę.
Tzw. samochody powodziowe trafiają na rynek jako w pełni sprawne. Nawet nie można zalanego auta zakwalifikować jako wadliwego, gdyż nie ma takiej sytuacji wymienionej w katalogu wad opisanych przez Stowarzyszenia Rzeczoznawców Samochodowych w instrukcji Ekspertmot, które wpływałyby na obniżenie rynkowej wartości pojazdu.
Opisane niżej wskazówki nie powinny być traktowane jednoznacznie jako pewnik, że samochód uległ zalaniu. Należy jedynie wzmóc czujność, jeśli oglądacie samochód i zauważycie pewne rzeczy, które mogłoby wskazywać na zalanie samochodu lub próbę ukrycia takiego zdarzenia.
Redaktor