Prowadzący kultowy program Top Gear, Jeremy Clarkson powiedział kiedyś, że nie zamierza poświęcać swojego show na rozmowy o samochodach, które są w naszym zasięgu, które oglądamy na co dzień i na widok, których język nie opada nam do podłogi. Idąc jego tropem postanowiłem dzisiejszy artykuł zadedykować super samochodom jeżdżącym po dziurawych, polskich drogach.
Super samochodom przyjrzymy się pod kątem zakupu. Aby wszystko było bardziej realne wcielamy się, więc w postać bogatego dilera narkotykowego i ruszamy na łowy. Polować, jednak będziemy nie na jeleni i sarny, ale na lwy i lamparty! Ci mający nadzieję na kolejny artykuł o BMW serii 7 mogą spokojnie nacisnąć myszką przycisk „wstecz". Ten artykuł poświęcony będzie modelom, o których zwykły śmiertelnik może jedynie pomarzyć, a przy odrobinie szczęścia sfotografować się przy nim i wrzucić na portal społecznościowy. Przegląd polskich salonów zaczniemy od modelu, który Michael Schumacher reklamuje słowami „Czy to jeszcze samochód?", czyli Mercedesa Mclarena SLR. Potwierdzeniem słów rajdowego mistrza są ceny samochodu, które rozpoczynają się od dwustu siedemdziesięciu tysięcy euro, czyli bagatela jednego miliona i stu tysięcy polskich złotych za dwulatka. Nowsze modele sięgają nawet dwóch i pół miliona złotych… Jeśli ta cena nie powoduje zawrotów głowy, to warto zastanowić się nad konkurencją w tym przedziale cenowym.
Któż z mężczyzn nie zazdrościł Jamesowi Bondowi przygód, kobiet i samochodów? No właśnie – samochodów! Jeśli te niespełnione marzenia nie pozwalają zasnąć, a portfel jest grubości pięciu mistrzów sumo, to w jednym z warszawskich salonów na szczęśliwego nabywcę czeka roczny Aston Martin DBS, czyli dokładnie ten sam model, którym Daniel Craig poruszał się w Casino Royal. Na Astonie nawet lakier jest rodem z filmu… To wszystko za bagatela okrągły milion i sto tysięcy polskich złotówek. Jeśli jednak kupujący ma do dyspozycji „jedynie" portfel grubości jednego mistrza sumo, to może sięgnąć po dziesięcioletniego Astona DB7, którym szalał najprzystojniejszy z Bondów. Jeśli, więc wy też zazdrościliście Pierce’owi Brosnan’owi, to za dwieście tysięcy złotych możecie to cierpienie zmniejszyć.
Wróćmy jednak do wyższej półki. Czy zdarzyło wam się kiedyś zobaczyć Rolls – Royce’a na polskich drogach? Nie? Może dlatego, że cały czas czeka na zamożnego kupca. Jeśli takim jesteście, to trzyletni Phantom może znaleźć się w waszym garażu już za siedemset tysięcy złotych. Jednak, czy niezależne ogrzewanie i biała skóra z niewiadomo jak rzadkiej zwierzyny nie jest tego warta?
Co jednak z tymi, którzy bardziej niż luksus cenią moc i zazdrosne spojrzenia na ulicy? Oni w polskich salonach również mogą znaleźć coś dla siebie. Dysponującym okrągłym milionem złotych polecamy pięcioletnie, sześćsetkonne Porsche Carrera GT. Mającym uraz do samochodów produkcji naszych zachodnich sąsiadów polecamy z kolei dwuletnie Ferrari 612, lub Lamborghini Murcielago LP-640 E-Gear odpowiednio po milion trzysta i półtora miliona.
Wygórowane ceny za „super samochody" nie biorą się jednak jedynie z ich mocy, luksusowości i prestiżu. Spory wpływ na ostateczną kwotę, jaką musimy wyłożyć mają sprzedawcy. Do Polski pojazdy z najwyższej półki dostają się przez dilerów, którzy ściągając samochody na zamówienie pobierają kilkunastoprocentowe prowizje. To, zaś przy sumach sięgających miliona złotych robi sporą różnicę.
Na zakończenie pozwolę sobie jeszcze na małą dygresję związaną z poglądem Clarkson’a. Skoro wszyscy interesują się i chcą oglądać „super auta", to, dlaczego najbardziej oczekiwanym momentem programu była okrążenie wykonywane samochodem za rozsądną cenę – Suzuki Lianą?