Przeciągała się naprawa mojego auta, a że nierzadko miałem problem z ustawieniem wszystkiego pod kątem postawienia auta swojego i dziewczyny u mechanika, zacząłem szukać jakiegoś możliwe najprostszego w naprawach diesla jako rezerwowego auta. Przypadkiem 3 km od domu ktoś sprzedawał zastane Saxo z padniętymi hamulcami, robiące wcześniej jako wół roboczy. Kupiłem, doprowadziłem do ładu (remont hamulców, wymiana McPhersona ze względu na pękniętą sprężynę, nowy akumulator i 2 opony, geometria, regulacja linki gazu, sprzątanie) i okazało się, że oprócz niesprawnej klimy (tak, jest na wyposażeniu) i kilku spalonych żarówek nic poważnego autku nie dolega - pali, jeździ, grzeje w środku, cała elektryka działa bez zarzutu (włącznie ze świecami żarowymi), a jego jedyny większy problem to zamarzające zamki w przednich drzwiach, które sprawiają, że nie da się domknąć drzwi, dopóki się nie nagrzeje w środku. Uroki jeżdżenia gruzikami za 1700 zł :) Ale części za to są śmiesznie tanie; dość powiedzieć, że więcej mnie kosztowały te opony i akumulator niż zrobienie hamulców od zera. Ogólnie autko kupiłem jako takie toczydełko, żeby sobie stało na wszelki wypadek, tymczasem jeździ mi się nim równie fajnie, co swoją znacznie młodszą Ibizą, i jest całkiem prawdopodobne, że dożyje u mnie kresu swojego motoryzacyjnego życia.

Jeździłam tym autkiem 18 lat, kupiłam okazyjnie jak miało kilka miesięcy. To najlepszy zakup w moim życiu. Z żalem zmieniłam na nowsze. Aż się boję jak to nowe będzie się sprawiało, zwłaszcza, jak słyszę, że wszyscy mówią, że te nowe auta są takie słabe. Nie miałam z nim większych kłopotów, nigdy mnie nie zawiódł, nie rozkraczył się na drodze, jeździł super i jeździ aż do teraz. Wymieniałam olej, lałam benzynę i jeździłam. Nieprawda, że tylko toyoty są bezawaryjne. Fajnie przyśpiesza, jest szybkie, zwinne, ma fajny design, bo lubię takie "strzałki", a nie przepadam za napompowanym autami. Co prawda garażowany od samego początku ale po tylu latach nie ma śladu rdzy. Bagażnik, jak na takie małe auto jest duży, dzielona i składana tylna kanapa stwarza wiele możliwości - można przewieźć tym autem naprawdę dużo. Gdyby nie to, że chciałam już nowszy samochód, to nie rozstałabym się z nim.

Auto typowo miejskie ze względu na fotele, ale całkiem przestronne i MEGAekonomiczne. Z ciekawostek: 1. 50" calowa plazma Panasonic w kartonie wszedł i 100 km jazdy:). 500 kg maku z bakaliami na trasie Szczecin - Berlin to nie problem - miny celników i policji niemieckiej bezcenne. 2. Trasy 1200 - 1500 km idzie przeżyć, ale ze względu na hałas przy 160km/h, i miejskich fotelach przerywajcie kawą. 3. Dał rade nawet w górach. 4. Zawieszenie - boskie jeżeli chodzi o komfort, Lancia Delta i Mercedes Viano są sztywniejsze.