Ocena kierowcy - Suzuki Swift V Hatchback 3d

Auto dość wygodne. Udany kompromis pomiędzy komfortem a pewnością prowadzenia. Jednakże kilka elementów przemawia za tym, że jest to raczej dość udany samochód miejski do sprawnego poruszania się w korkach i na krótszych dystansach niż rasowy hot hatch. Jednym słowem napis "Sport" na tylnej klapie i fotelach jest raczej na wyrost (no ale np. szachy to też sport)

Silnik wolnossący, wysokoobrotowy. Do 4500 tys. obrotów fatalna "turbodziura", później zaczyna się coś dziać i dopiero powyżej 5700 robi się ciekawie. Generalnie - więcej frajdy daje narzekanie na turbodziurę do 2000 tys. obr. przy silniku doładowanym ;)

Pierwszy kontakt wywołał konsternację, co do zastosowania "wiosła" znajdującego się pomiędzy uchwytem na puszkę a "ręcznym". Drogi prowadzenia lewarka dość długie i mimo w miarę precyzyjnego mechanizmu wydaje się, że napis "Sport" na klapie bagażnika i fotelach wymagałby jednak troche bardziej "sportowego" charakteru skrzyni biegów.

Bardzo dobry kompromis pomiędzy komfortem i kontaktem z drogą - samochód ma troche twardsze zawieszenie ale nie tak aby uprzykrzało to dłuższe podróże. Zastosowne rozwiązania wraz z całą masą elektroniki powodują, że samochód naprawdę wiele wybacza - zastanawiam się wręcz gdzie jest granica jego pobłażliwości dla moich zabaw. Co do hamulców to ich skuteczność jest wystarczająca niemniej jednak napis "Sport" na fotelach skłaniałby raczej do oczekiwania trochę brutalniejszego ich działania. Całkowitym rozczarowniem jest natomiast hamulec awaryjny popularnie zwany "ręcznym". Pierwszy raz spotykam sie z autem tego typu (prawie hot hatch) w którym "ręczny" jest na żyłkach ;). Zapomnijcie o blokowaniu tylnych kół, o poslizgach zainicjowanych przez "ręczny". Aby zadziałał nalezy go postawić niemal pionowo (mimo kilkukrotnego regulowania w serwisie) a i tak moment jego zadziałania jest niewyczuwalny nawet dla niego samego ;). Jednym słowem - "ręczny" w tym aucie służy tylko do zaciągania na płaskim terenie po podłożeniu pod koła klinów ;)

Niestety, jeżeli chodzi o widoczność to nie jest najlepiej. Bardzo szerokie słupki "A" i "C" skutecznie ograniczają pole obserwacji. Jeżeli do tego dołożymy ustawioną pod dużym kątem przednią szybę a więc siegający daleko do przodu dach to mamy przepis na to jak utrudnić kierowcy nawet obserwację zmieniających sie świateł na skrzyżowaniu. Wyjście jest jedno - stawać 100m przed sygnalizacją albo czekać na zmianę świateł "odpoczywając" z brodą wspartą na kierownicy ;)

Zastanawiam się jak w 3 drzwiowym aucie tej klasy (hot hatch - ksenony, pogrzewane siedzenia, tempomat i wszelkie inne "wodotryski") można zamontować siedzenia z ustawianiem skokowym BEZ PAMIĘCI USTAWIENIA?! Spróbujcie kogoś wpuścić do tyłu (niezależnie czy od strony pasażera czy kierowcy) to po przesunięciu fotela będziecie siedzieli w pozycji dobrej do... (kolana blisko brody) ale nie do prowadzenia auta. Tak więc, całe nawet dość logiczne rozłożenie wszelkich wichajstrów, przełączników i dźwigni zdaje się na nic w obliczu takiego "drobiazgu".

Wentylacja i ogrzewanie/chłodzenie zapewniane przez automatyczną klimatyzację można uznać za wystarczające. Czasami mam niewielki problem z zaparowaną boczną szybą kierowcy ale przytrzymanie trochę dłużej klimatyzacji w funcji odparowania szyb załatwia problem. Podgrzewane siedzenia wraz z klimatyzacją nawet w dość mroźne dni dośc szybko zapewniają wystarczającą ilość ciepła.

Przestrzeń dla kierowcy i pasażera w zasadzie wystarczająca. Trochę gorzej jest z tyłu ale trudno byłoby wymagac od auta tego segmentu przestrzeni jak w Katedrze Notre Dame. Troche rozczarowuje bagażnik i to nie ze wzgledu na pojemność a raczej z uwagi na wysoki próg załadunku no ale w końcu to nie "podczołgowa niskopodwoziówka"

Jeżeli chodzi o wycieszenie to jest rewelacyjne. Na biegu jałowym nie raz zastanawiałem się czy silnik mi nie zgasł. Także przy wyższych prędkościach odgłosy docierające do kierowcy są bardziej niż znośne (zwłaszcza dźwięk silnika przy wyższych prędkościach obrot. - to jedna z niewielu jego zalet)

Koszty przeglądów w znośnych granicach nie odbiegają od kosztów samochodu tej klasy nie będącego hot hatchem. Spalanie jak przystało na japońską myśl techniczną zmaterializowaną przez naszych węgierskich bratanków, na bardzo przyzwoitym poziomie (z naciskiem na "bardzo" ;)). Orientacyjne koszty części zamiennych nawet poniżej średniej dla tego segmentu (pytałem, nie wymieniałem)

Cennikowa cena samochodu sytuuje go bliżej hot hatchy mimo tego, że nie jest on podręcznikowym przedstawicielem tego gatunku. Jednakże (czego przykładem jest mój samochód) istnieje duży zapas marży z której diler może zrezygnować sprzedając samochód poniżej ceny cennikowej (polecam zabrać do salonu kogoś z darem przekonywania). Niestety moim zdaniem cena cennikowa jest przeszacowana i absolutnie nie odzwierciedla faktycznej wartości auta znacznie ją zawyżając.

Oprócz wciąż naciągających się żyłek ;) przy hamulcu "ręcznym" innych "grzechów" nie stwierdzono.

Brak