Ocena kierowcy - Volkswagen Jetta VI Sedan Facelifting

Na pierwszy rzut oka samochód sprawia duże wrażenie a niewprawne oko może go nawet pomylić z Passatem. Zresztą kiedy oglądałem pierwszy raz reklamy Jetty myślałem że to kampania Passata rusza. Przesiadłem się do niego z Corsy więc trzeba było na nowo uczyć się manewrowania i parkowania nim. Zajmuje sporo miejsca w porównaniu z oplem. Pierwsze wejście do kabiny i od razu wątpliwości ustąpiły. Różnica miedzy wykończeniem w Passacie i Jetta jest zasadnicza na korzyść tego pierwszego. W środku dużo miejsca. Wygodne przednie fotele. Są regulowane mechanicznie nie ma tam drogich elektrycznych rozwiązań jednak zarówno kierowca jak i pasażer można je ustawiać w trzech płaszczyznach łącznie z odcinkiem lędźwiowym. Z tyłu sporo miejsca zwłaszcza jeśli się jeździ we dwie osoby. Dodatkowy atut to podłokietnik tylni który ma uchwyty na napoje. Oczywiście podłokietnik z regulowaną wysokością i długością też jest z przodu. Klimatyzacja jest manualna wersja Climatronic była ale za dopłatą prawie 1,5 tys. zł więc sobie podarowałem. Radio nie ma dotykowego ekranu jest wyświetlacz na którym podawane są odległości czujników parkowania.

To co powoduje najwięcej frajdy z jazdy biorąc po uwagę wyposażenie kabiny to właśnie czujniki parkowania oraz świetna instalacja telefoniczna. Po wejściu do środka auto rozpoznaje automatycznie telefon i poprzez bluetooth łączy się z nim. Volkswagen ma fajny komputer pokładowy. Z dużym wyświetlaczem miedzy zegarami stacyjki Świetna sprawa z czujnikami bo naprawdę można spokojnie jeździć na małych przestrzeniach bez obawy że gdzieś się zahaczy. Samochód ma aż 4659 mm długości. Dzięki temu jeśli ktoś jest niskiego wzrostu może mieć kłopoty z obsługa bagażnika. Jest ogromny. Volkswagen podaje, że ma pojemność 520 l. Nareszcie wszystko mi się mieści w środku

Z minusów to brak 6 biegu odczuwalny ale tylko podczas jazdy na autostradzie. Przy dużych prędkościach dochodzących do 160 ? 170 km/ha silnik ma ponad 3 tys. obr/min. 6 bieg zredukowałby ją.

Auto na drodze zachowuje się pewnie. Optymalny środek ciężkości powoduje, że można mieć wrażenie, że samochód płynie. Nie ma drgań i skoków. Zawieszenie najlepiej jednak spisuje się na nowych równych drogach. Wjazd na studzienkę kanalizacyjną daje wrażenie jakby ktoś auto walnął. Nie jest to przyjemne.

Jest to najnowsza wersja po faceliftingu. Na pierwszy rzut oka samochód sprawia duże wrażenie a niewprawne oko może go nawet pomylić z Passatem. Zresztą kiedy oglądałem pierwszy raz reklamy Jetty myślałem że to kampania Passata rusza. Przesiadłem się do niego z Corsy więc trzeba było na nowo uczyć się manewrowania i parkowania nim. Zajmuje sporo miejsca w porównaniu z oplem. Pierwsze wejście do kabiny i od razu wątpliwości ustąpiły. Różnica miedzy wykończeniem w Passacie i Jetta jest zasadnicza na korzyść tego pierwszego. W środku dużo miejsca.

To co powoduje najwięcej frajdy z jazdy biorąc po uwagę wyposażenie kabiny to właśnie czujniki parkowania oraz świetna instalacja telefoniczna. Po wejściu do środka auto rozpoznaje automatycznie telefon i poprzez bluetooth łączy się z nim. Volkswagen ma fajny komputer pokładowy. Z dużym wyświetlaczem miedzy zegarami stacyjki. Poza wskazaniami komputera można ustawić sobie wyświetlanie stacji radiowych oraz właśnie opcje telefonu komórkowego. Informuje wtedy o zasięgu, oraz rozmowach kto dzwoni. Można też komputerem wybierać połączenia z książki. Nie jest to jednak praktyczne jeśli w książce jest 500 kontaktów. Trzeba przesuwać nazwiska od A do Z lub Z do A. Świetna sprawa z czujnikami bo naprawdę można spokojnie jeździć na małych przestrzeniach bez obawy że gdzieś się zahaczy. Samochód ma aż 4659 mm długości. Dzięki temu jeśli ktoś jest niskiego wzrostu może mieć kłopoty z obsługa bagażnika. Jest ogromny. Volkswagen podaje, że ma pojemność 520 l.

Klimatyzacja jest manualna wersja Climatronic była ale za dopłatą prawie 1,5 tys. zł więc sobie podarowałem. Radio nie ma dotykowego ekranu jest duży wyświetlacz na którym podawane są odległości czujników parkowania. Wywietrznik klimatyzacji z tyłu. Jest nawiew na nogi pasażerów można by pomyśleć jak w Passacie, że klima jest trzy strefowa. To tylko złudzenie bo na tył nie ma żadnego silnika który by podawał powietrze. Idzie ono grawitacyjnie jedynie. Zobaczymy jak będzie się to sprawdzać, kiedy będą wyższe temperatury powietrza.

W środku dużo miejsca. Wygodne przednie fotele. Są regulowane mechanicznie nie ma tam drogich elektrycznych rozwiązań jednak zarówno kierowca jak i pasażer można je ustawiać w trzech płaszczyznach łącznie z odcinkiem lędźwiowym. Z tyłu sporo miejsca zwłaszcza jeśli się jeździ we dwie osoby. Dodatkowy atut to podłokietnik tylni który ma uchwyty na napoje. Oczywiście podłokietnik z regulowaną wysokością i długością też jest z przodu.

Auto fajnie warczy po uruchomieniu silnika. Charakterystyczny dźwięk jest wydawany. W czasie jazdy jest cicho i komfortowo. Samochód najlepiej jeździ przy obrotach silnika sięgających 2 tys./min

Najważniejsza sprawa silnik. 2,0 TDI 110 KM. Producent podaje, że 100 km osiąga po 11 s. Ja mu wieżę na słowo. Wystarczy wcisnąć pod światłami pedał w podłogę i auto od razu przyśpiesza. Trzeba mieś też refleks ponieważ pierwszy bieg jest tylko do ruszania. Prędkość 10 km/h i trzeba już wrzucić 2. Największa frajda to spalanie tego auta. Mój rekord to na odcinku 70 km 1 to 4,1 l ON/100 km i średnia prędkość 73 km/h. Jeśli ktoś jeździ na wysokich biegach tak jak podaje asystent zmiany biegów można spokojnie uzyskiwać wynik poniżej 5 l/100 km. Auto sobie płynie i sprawa wrażenie mało żwawego. Wystarczy jednak zredukować bieg i wcisnąć pedał gazu w podłogę by natychmiast turbina dokonała zwiększenia prędkości.

Autem fajnie się jeździ dlatego, że są czujniki parkowania, instalacja radiowa i żwawy silnik. Volkswagen dał też 16 calowe felgi ze stopów lekkich więc i przyzwoicie wygląda. Były to opcje bez nich już tyle frajdy pewnie bym nie miał. Warto dodać, że sprzedano go nam z pakietem serwisowym. Przez trzy lata w pakiecie są przeglądy i materiały takiej jak olej i filtry. Koszty będę ponosił tylko za to co sam zużyję podczas eksploatacji. Na przykład klocki hamulcowe. Minus to cena auta katalogowa. Volkswagen reklamuje Jetta upustem 7 tys. zł. Kupiłem za nieco mniej niż 80 tys. Cena w katalogu to około 84 tys. zł. Do tego jest jeszcze dopłata za instalacje telefoniczną, komputer pokładowy MFA Plus, autoalarm i czujniki parkowania. Volkswagen wycenia to na jakieś 4 tys. zł przed promocją. Tak więc ponad 88 tys. za takie auto to trochę dużo jak dla mnie. Duży minus za brak dywaników. Trzeba było zapłacić za nie dodatkowo. Po to przyszedłem do Volkswagena a nie Skody, aby o takie detale się nie martwić.

Prawe lusterko miało po wrzuceniu wstecznego się obniżać. W salonie działało. Teraz nie reaguje na wsteczny. Poza tym wszystko działa jak należy.

nie stwierdzono.