Ocena kierowcy - Volkswagen Golf III Hatchback

Ogólnie dobrze wspominam samochód. Szczególnie silnik - oszczędny i dynamiczny. Poza świecami żarowymi i regularnymi wymianami nie trzeba było specjalnie nic robić. Gorzej z elektryką - lubiła czasem utrudnić życie (np. gdy okno nie chciało się zamknąć na noc). Poza tym korozja, ale to głównie ze względu na wiek i genialną technologię - solenie dróg. Gdyby był młodszy to ty było na całkiem dobre auto.

Klasyka - TDI 90KM (1Z): Do niecałych 2 tys. obrotów tak sobie ale od momentu włączenia turbiny przyśpieszenie całkiem niezłe. Wyprzedzanie od 80 km/h na 4 biegu bez problemu - chwila i już 120. Teraz jeżdżę benzyną i brakuje mi tego. Z kulturą pracy trochę gorzej - przy odpalaniu i gaszeniu silnika trzęsło całym autem a wibracje czuć było całym ciałem. Poza tym dosyć głośny, do 120 jeszcze przyjemnie ale powyżej tej prędkości, szczególnie przy dłuższej jeździe po autostradzie to już tak sobie. Z minusów to jeszcze apetyt na olej - między wymianami trzeba było dolać z 0,5L. Koniec końców oceniam ten silnik bardzo pozytywnie, szczególnie na tle informacji o wytrzymałości współczesnych dieseli. Ja sprzedałem auto przy przebiegu 280 tys. (a nie mam pewności czy nie był kręcony) i myślę, że jeszcze sporo tys. by zrobił.

Działała poprawnie, z umiarkowaną precyzją. Teraz w nowym Chevrolecie Aveo chodzi gorzej.

Z początku jeździłem na nisko profilowych oponach (z takimi zakupiłem) i... było kiepsko - na koleinach dramat - znosiło, że aż strach było wyprzedzać. Po zmianie na \"normalne\" koła było lepiej. Mimo to, to i tak niskie auto trzeba uważać - nie raz zdjąłem listwę spod zderzaka i raz urwałem wydech. Poza tym zawieszenie chyba zbyt słabe na nasze ulice - co roku coś trzeba było zrobić.

Raczej bez zastrzeżeń, chociaż się siedzi dosyć nisko a deska jest wysoka co dopiero dostrzegłem jak przesiadłem się do nowego auta.

Ogólnie ok. Brakowało tylko podłokietnika i miał bardzo dziwny sposób ustawiania wycieraczek czasowych (skumałem to dopiero po jakimś czasie). Czas przerwy w wycieraczkach czasowych ustawiał taki, jak długa była przerwa pomiędzy dwoma włączeniami (czy jakoś tak). W każdym razie zwykłe pokrętło jest bardzie praktyczne. Jeszcze konsola centralna była słabo podświetlona - jedna żarówka, więc środkowe pokrętło jeszcze ok, ale te po bokach to już tylko w połowie.

Tu było całkiem nieźle - oczywiście brakowało klimy, ale wentylacja działała bardzo przyzwoicie. Nawet w deszcz i więcej osób parujące szyby nie były problemem (co innego u teścia w Astrze). Grzał także dosyć szybko.

Z przodu raczej nie brakowało. Z tyłu chyba było gorzej chociaż raczej sam tam nie jeździłem. Zdarzało się, że jak z tyłu siedziała wyższa osoba to czuć było kolana na plecach.

Z tym tak sobie, ale głównie chodzi o silnik, który było dosyć mocno słychać szczególnie przy wyższych prędkościach.

To jedna z zalet tych silników - zasięg (poza miastem) 1100 km a nawet więcej na jednym baku to nie problem. Po mieście gdzieś 900 km. Jak jeździliśmy z żoną razem do pracy to koszt na osobę porównywalny z komunikacją miejską. Części eksploatacyjne tanie i przeglądy robione u znajomego także. Pod tym względem wiec bardzo dobrze.

Niestety za Golfa trzeba więcej zapłacić. Ale dzięki temu miałem w miarę niezawodny i oszczędny silnik oraz dobre wyposażenie. Wtedy taniej mogłem kupić np. Astrę I, która pewnie już dawno by uległa \"biodegradacji\".

Trochę ich było, głównie związanych z elektryką i najprawdopodobniej z wiekiem. Część łatwa do naprawy samemu, część upierdliwych i trudnych do naprawy. I tak usterki naprawione samemu: żarówka deski rozdzielczej, silnik tylnej wycieraczki, jakieś bezpieczniki, żarówki (prościzna, co nie zawsze jest takie oczywiste), pompka spryskiwaczy, zapchany odpływ szyberdachu, zamek tylnej klapy. Z tych bardziej upierdliwych: dziwne zachowanie mechanizmu sterowania szyby pasażera - przeważnie działało ale czasem nie (raz otwarłem okno i na noc już zamknąć nie mogłem, na następny dzień działał jakby nigdy nic), zamarzające zamki, problemy z immobilizerem (sporadycznie zdarzało się, że zaraz po odpaleniu gasł, raz odpaliłem dopiero za 10 razem).

W ostatnią zimę zaczęły się problemy z odpalaniem przy mrozach poniżej -15 st. - pomogła wymiana świec żarowych. Praktycznie co roku coś trzeba było zrobić w zawieszeniu. Profilaktycznie wymieniłem także napinacz paska alternatora bo wydawał już nieprzyjemne dźwięki. Raz na jakiś czas, od razu po odpaleniu, nieprzyjemnym zgrzytem odzywał się rozrusznik, ale było to bardzo rzadko wiec nie robiłem. Poza tym dosyć irytująca kwestia to korozja. Leciały progi, pęcherze na drzwiach i na nadszybiu, ale wynikało to z tego (przynajmniej po części), że auto najprawdopodobniej było pokolizyjne.