Tuning, mimo że pozwala wyróżnić się z tłumu, nierzadko przybiera karykaturalną formę. Firm zajmujących się profesjonalnym modyfikowaniem samochodów jest wiele, więc powstaje ich mnóstwo. Z tego gąszczu wybraliśmy dziesięć pojazdów, które z jakiegoś względu są ciekawe: jedne są szybkie, inne piękne, a niektóre znalazły się ze względu na niekonwencjonalne podejście tunerów.
Przegląd zaczynamy od tematyki retro. Ignorant motoryzacyjny przejdzie obok Alpiny bez zainteresowania. Co więcej, nie każda osoba interesująca się samochodami byłaby w stanie rozpoznać model B10 Biturbo. Logotypy, subtelny bodykit – drobnych akcentów jest sporo, jednak Alpina wygląda jak zwykłe BMW serii 5 (E34).
Gdy Alpina B10 Biturbo trafiła do sprzedaży, była jednym z najszybszych (jeśli nie najszybszym) sedanem dostępnym na rynku. Auto powstało w oparciu o 6-cylindrowy silnik 3,4-litra, który został doposażony w dwie turbosprężarki Garrett, co zaowocowało mocą 360 KM i przekładało się na piorunujące osiągi. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zapewne można było spotkać Alpinę mknącą po niemieckiej autostradzie z prędkością rzędu 290 km/h. Niestety, jest niewielka szansa na dostrzeżenie jednego z 507 egzemplarzy wyprodukowanych w manufakturze w Buchloe.
Ford Festiva SHOgun to szalone dziecko kierowcy wyścigowego Ricka Titusa oraz Chucka Becka, produkującego repliki sportowych Porsche. Panowie wzięli jeden z najbardziej powszednich samochodów lat osiemdziesiątych – Forda Festivę, znanego w Polsce głównie jako Kia Pride (lub Mazda 121) i zamontowali w nim potężny silnik V6 oraz dodali masywny bodykit.
Nazwa SHOgun wzięła się od typu silnika jaki napędza tego malucha: to 3-litrowa jednostka SHO V6 o mocy 223 KM. Powstało 7 egzemplarzy, które bywały podkręcone nawet do ponad 425 KM.
Z tuningiem kojarzymy głównie samochody osobowe, jednak świat terenówek również jest pełen ofert przerobionych samochodów. I nie chodzi tylko o silnie zmodyfikowane samochody stworzone tylko po to, by radzić sobie w terenie lepiej niż wersja seryjna. W przypadku Land Rovera Defendera od Project Khan postawiono na komfort i groźny wygląd.
Samochód posiada luksusowo wykończone wnętrze oraz szereg dodatków stylistycznych: nowy grill, lampy, opony oraz felgi. Mimo pójścia w stronę luksusu, Defender nie stał się cukierkowy. Szczególnie z zewnątrz. Może nieco gorzej z wnętrzem, ale jeśli ktoś chce Land Rovera, który nie będzie siermiężny, może warto wydać 44 tysiące funtów na Defendera od Project Khan?
Drugim historycznym okazem zestawienia jest RUF CTR zwany Yellowbird – wyprodukowany w 29 sztukach, stuningowany model Porsche, który powstał w oparciu o Porsche 911 (930). Inżynieriom z RUF udało się wycisnąć z 3,3-litrowej jednostki 469 KM, co jest wartością wręcz ogromną jak na koniec lat osiemdziesiątych. Dość napisać, że mistrzowie z Ferrari wydobyli niewiele więcej (478 KM) z podwójnie doładowanej jednostki V8 o pojemności 3-litrów, którą zamontowali w konkurencie RUF-a – modelu F40.
RUF okazał się szybszy jeśli chodzi o prędkość maksymalną, bowiem osiągał 342 km/h (Ferrari – 324 km/h), ale w sprincie do 100 km/h był nieco wolniejszy – potrzebował 4 sekundy do rozpędzenie się do 100 km/h. Ferrari było o 0,1 s. szybsze.
RUF CTR Yellowbird to wzór, jeśli chodzi o samochód niesamowicie stuningowany mechanicznie, który od strony wizualnej nie wyróżnia się z tłumu, choć w przypadku Porsche ciężko mówić o "śpiochu".
Vorshlag M Roadster V8 znalazł się w tym zestawieniu jako przykład amerykańskiej praktyczności. Amerykański tuner w miejsce 6-cylindrowego silnika BMW wstawił 400-konne LS1 o pojemności 5,7-litra, które zasilało Camaro i Corvetty. Wraz ze zmianą jednostki napędowej, modyfikacji musiała ulec skrzynia biegów. Oryginalną przekładnie zastąpiono konstrukcją General Motors. Tak oto w skórze atrakcyjnego europejczyka znajduje się amerykańskie serce.
Nie jest to jedyne BMW, które poddano takim zmianom – firma montuje LS1 również w innych modelach bawarskiej marki.
Tuning supersamochodów nie jest prosty – nie dość, że pojazdy takich producentów jak Ferrari, McLaren czy Lamborghini są wyżyłowane do granic możliwości, to jeszcze wyglądają na tyle agresywnie, że tunerzy mogą przesadzić. I często się to zdarza.
Tego problemu nie ma przy dziełach jednego z najbardziej znanych tunerów Ferrari, firmie Novitec. W naszym zestawieniu nie pojawia się jednak najbardziej znany Novitec Rosso, oparty o produkt z Maranello, a model Torado.
Niemieccy inżynierowie i styliści wzięli na warsztat Aventadora i przygotowali dla niego pięć pakietów modyfikacji, z których najmocniejszy wiąże się z dołożeniem do potężnej V12-stki dwóch kompresorów oraz modyfikacji układu paliwowego, chłodzenia oraz komputera sterującego silnikiem. Pakiet zmian pozwala na zwiększenie mocy z 691 KM do 969 KM. Wzrost jest duży, jednak osiągi nie są wiele lepsze – Novitekowi udało się urwać zaledwie 0,1 s. w czasie przyspieszania do 100 km/h. Najmocniejszy Torado robi to w 2,8 sekundy. Nieco większa różnica jest w przyspieszeniu do 200 km/h – 1,5 s. Pokazuje to kunszt inżynierów z Sant'Agata Bolognese, ale udowadnia również, że Novitec dał radę nie tylko zwiększyć moc, ale również poprawić trakcję.
Seryjny Ford F-150 Raptor robi niesamowite wrażenie, jednak gdy za modyfikacje weźmie się ekipa Johna Hennessey'a, robi się jeszcze ciekawiej. Raptor był pickupem z czterodrzwiową kabiną. W warsztacie Hennessey Performance przerobiono go 8-osobowego SUV-a. Tylna część samochodu została częściowo zaadaptowana z ogromnego Forda Excursiona.
Hennessey VelociRaptor 600 Supercharged to nie tylko nowe nadwozie, ale również niesamowite osiągi – w najmocniejszej, doładowanej wersji, samochód produkuje 608 KM, co pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w niecałe 6 sekund.
Produkcja samochodu jest ograniczona do 30 sztuk rocznie. Wersja podstawowa produkuje 416 KM i jest wyceniona na prawie 160 tys. dolarów. Model z doładowanym silnikiem jest jeszcze droższy…
Mercedes CLS w wersji AMG był już absurdalnie mocny i szybki, jednak Brabus za cel postawił sobie stworzenie najszybszego sedana na świecie. Udało się. W 2006 roku Brabus Rocket osiągnął 365,7 km/h. Jak łatwo się domyślić – nie obyło się bez gruntownych przeróbek.
Najmocniejsze CLS-y były wyposażane w jednostki V8. Brabus w jej miejsce wprowadził jednostkę V12 o pojemności 6,3-litra, która powstała wskutek modyfikacji mercedesowskiego motoru V12 5,5-litra. Wersja seryjna produkowała 507 KM. Po kuracji Brabusa moc podskoczyła do 734 KM, a moment obrotowy z 800 do 1320 Nm. Producent musiał ograniczyć go do 1100 Nm (osiągany przy 2100 obr/min!), by samochód sprawnie przekazywał moc na koła.
Pierwsza setka na prędkościomierzu pojawia się po 4 sekundach, kolejna 6,5 sekundy później. Prędkość 300 km/h można osiągnąć w niespełna pół minuty od ruszenia. Nic dziwnego, że Brabus Rocket kosztował 348 tys. euro.
Klasyczne Porsche mogące dorównać osiągami nowszym 911-stkom? Taki jest Singer 911, projekt kalifornijskiej firmy biorącej na warsztat samochód, który wyjechał z fabryki Zuffenhausen ponad 20 lat temu. Singer gruntownie go przerabia: od wzmocnienia nadwozia, przez modyfikację zawieszenia, układu hamulcowego, a skończywszy na pracach z silnikiem oraz wykończeniem wnętrza. Jakby tego było mało – samochód jest stylizowany na 911-stkę z pierwszych lat produkcji. Tak z Porsche 911 z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych powstaje samochód wyglądający jak pierwsza 911-stka, która pod względem osiągów i prowadzenia, jest całkowicie współczesna.
Singer w wersji 3,6-litra produkuje 273 KM. Jeśli komuś będzie mało wrażeń, może zamówić 365-konny wariant 3.8 przygotowany przy współudziale Coswortha. Bez względu na wersję barierą jest cena rzędu 200 tys. dolarów. Cóż – nieco taniej wyjdzie najnowsze Porsche 911 Turbo S, ale znajdują się tacy, którzy chcą płacić majątek za pracę mistrzów.
Ostatnia propozycja wymyka się klasycznej definicji tuningu - bliżej jej do karosowania. Mimo, że nie jest to typowy przykład tuningu, warto go odnotować ze względu na swoją niezwykłość.
Nadwozie shooting brake przez lata było niemal zapomniane. Niedawno Ferrari z sukcesem przypomniało je w swoim 12-cylindrowym FF, jednak rok przed premierą włoskiego supersamochodu, na targach w Genewie, pokazano niezwykłego Bentleya. Włoska firma Touring Superleggera wzięła na warsztat Bentleya Continentala GTC i przerobiła go na samochód z nadwoziem shooting brake, dzięki czemu auto stało się nietuzinkowe, a przy tym pakowne – ma szykownie wykończony bagażnik o pojemności 400 litrów, a w razie potrzeby można go rozszerzyć do 1200 l.
Starannie przerobiony Bentley kosztuje 590 000 euro, czyli ok. 2,5 mln złotych. Od seryjnego Contintentala GTC różni się tylko nadwoziem – firma nie ingeruje w mechanikę arystokratycznego kolosa. Produkcja Flying Star została ograniczona do 19 sztuk, z których każda będzie wykonana na indywidualne zamówienie, zgodnie wymaganiami klienta.
Fot. ducktail964 (flickr.com) na lic. Creative Commons 2.0; Fot. IFHP97 (flickr.com) na lic. Creative Commons 2.0