honda była moim drugim samochodem, kupiłem ej9 z 2001r i zakochałem sie w japońskiej motoryzacji. Początkowo kupiłem z silnikiem d14, ten is z 90km, bylem bardzo zaskoczony jego dynamiką ale moze to dlatego ze pierwsze auto to opel astra f 1.4, po roku zdecydowałem sie na swapa d16y8 i lekkich modach. Wyszło około 140koni, petarda. Mam po prostu zaciesz i banan na twarzy jak za kazdym razem kiedy włącza się vtec. Na światłach passaty, golfiki łyka jak chce. Obecnie ciut brakuje mocy, wiadomo że z czasem chcemy więcej i zbieram na swapa ale juz b seri, może b18c4 albo jak sie uda uzbierać na b18c6 z integry, pozdro

Hondę mam od 4 lat, zakupiłem ją po przeczytaniu opinii na tym portalu i w zasadzie wszystko, co wymienili jej użytkownicy się sprawdziło. Jest to na prawdę bezawaryjny samochód, w okresie 4 lat użytkowania wymieniłem w niej (oprócz rzeczy eksploatacyjnych typu rozrząd, olej, opony, sprzęgło): aparat zapłonowy, przewody hamulcowe, kilka razy podciągałem hamulec ręczny, reperowałem rdzę na nadkolach z tyłu. Rdza niestety wychodzi dalej, bez porządnego jej usunięcia i zakonserwowania nie uda się jej pozbyć. Auto nie jest dobrze wyciszone, ale co też oczekiwać od taniego samochodu do jazdy na co dzień, poza tym od czego ma się radio :) Mój egzemplarz z silnikiem D15Z3 niestety bierze olej, myślę że dolewam około 4l oleju w rok jazdy, rocznie robię ok. 15 tys. kilometrów. Poza tymi wadami to na prawdę świetny samochód, który nadrabia bezawaryjnością i niskim spalaniem. Mam 15 letni gaz - sekwencję i auto spala maksymalnie 9 l LPG na 100 km. Miejsca w środku też jest dużo jak na takie niewielkie auto, po złożeniu siedzeń z tyłu można przewozić dużo rzeczy - robi się prawie kombi. Podsumowując - świetny, tani samochód na początek :)

To było moje pierwsze auto, którym jeździłem 13 lat. Gdyby nie rdza, jeździłbym nim pewnie dalej. Kupiłem z przebiegiem 100 tys km (pewne 100 tys - auto krajowe i serwisowane w ASO), sprzedałem po 13 latach z przebiegiem 245 tys. Przez ten czas dzielnie i bezawaryjnie służyło. Przez pierwsze 100 tys km (czyli do 200 tys) można było mówić: lać paliwo i olej zmieniać. Po tym czasie powoli trzeba było dokładać, ale zaznaczam, że trzeba było wymienić cześci które były w tym aucie od nowości. Zawieszenie tył (wszystkie tuleje, amortyzatory) wytrzymało 230 tys, zawieszenie przód 240 tys (amory były jeszcze dobre). Jedną gwiazdkę daję za blacharkę - tylne nadkola przez ten czas musiałem robić dwa razy, w podłodze mimo konserwacji podwozia pojawiały się dziury. Zawiodło mnie raz (poza paroma incydentami z akumulatorami) - gdy klęknął dolny sworzeń i koło mi odpadło. Najgorsze że słyszałem te stuki i jeździłem po stacjach diagnostycznych żeby powiedzieli co to tak stuka - wszyscy mówili że nic nie widzą. Potem sworznie wymieniałem już profilaktycznie co dwa lata.